środa, 15 października 2014

Rozdział 6

Teraz może choć trochę bardziej czytelnie, osobiście wolę czytać wyśrodkowany tekst, ale justować też mogę. I zdecydowanie za dużo się użalam nad sobą. (Piszę to dla Ciebie, Izo, mój ty niedowiarku. Nie wiem czy poprawnie, ale to oznacza – Miłego czytania!) Happī dokusho!



6.

Wyprowadzanie psa, od tej pory, stanie się moim najbardziej lubianym zajęciem w ciągu dnia. I nie mówię tego z przekąsem, co prawda, większość osób też tak myślała. Z czasem jednak opieka nad swoim pupilem spadała na ostatnie miejsce, powodując, że miały mały entuzjazm przy wykonywaniu tego obowiązku. A pies pozostawał zostawiony sam sobie, lecz mimo to nadal cię kochał i mógł wskoczyć za tobą nawet w ogień. Niewyobrażalna dla człowieka jest taka więź, zbyt duże poświęcenie prowadzi do naszej zguby. Dla nas nie istnieje nic stałego. Wszystko się kiedyś kończy, to, co dobre i to, co już zdecydowanie mniej dobre.
Długo zajmie mi przekonanie do siebie tej małej, bezbronnej kuleczki, Jest nieufny, ale nie ma się czemu dziwić, każdy pies z nieciekawą historią jest taki na początku. Potem zdobywa się jego zaufanie i reszta nagle staje się banalnie prosta. Na myśl by mi nawet nie przyszło, że można oddać tak bezbronne stworzenie do miejsca, gdzie na pewno nie zazna tyle miłości, gdybyśmy chowali je w ciepłym domu. W domu, w którym zawsze byłby dostatek wody i karmy z niezbędnymi minerałami.
Poprawiłam zieloną obróżkę na chudej szyi Huntera. Ręce trzęsły mi się, jakbym co najmniej miała zdawać ważny egzamin, a nie po prostu wyjść na spacer z psem. Nigdy nie opiekowałam się psem, nawet jamnikiem swojej ciotki. Inne zwierzęta miałam, ale to nie to samo, co pies. Jemu ciągle trzeba poświęcać uwagę to nie to samo opiekowanie się, jak nad wężem w terrarium – Nie miałam węża, kiedyś musiałam zaopiekować się na jeden dzień pytonem sąsiadki, a że nie było wtedy rodziców, to skorzystałam z okazji. 
Przypięłam smycz do obroży i wyszłam w deszcz na ulicę. Niespecjalnie mi on jakoś przeszkadzał, można się do takiej pogody przyzwyczaić. Raz pięknie, słoneczko świeci, żadnej chmurki na niebie, a już następnego dnia tak jak dzisiaj. Brak słońca, ciągle pada deszcz, a wiatr wieje z każdej strony. Poniekąd to dlatego moja skóra jest nienaturalnie jasna, zbyt jasna. Unikam dni pogodnych, zdecydowanie wolę smutne oblicze świata. Pogoda zupełnie jak moje usposobienie, zazwyczaj pogodna i tryskająca energią, jednak, gdy ktoś porządnie mnie zdenerwuję jestem jak burza, bluzgam, wrzeszczę i biję, nie ominę nikogo.
Skręciłam w stronę parku, dobrze, że blisko niego mieszkam inaczej Hunter miałby kiepskie warunki do załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych. Przekroczyłam bramę parku, po cichu licząc, abym nikogo znajomego, o tak wczesnej porze, nie spotkała. Spoglądałam oczami przed siebie, gdy poczułam lekkie szarpnięcie. Odwróciłam się, zdziwiona, ujrzałam psiaka rozglądającego się z zakłopotaniem, zaplątanego w smycz. Na ten widok uśmiech sam zagościł na mojej twarzy.
 Oj, mały  zaśmiałam się rozplątując go. – Następnym razem sam będziesz musiał sobie poradzić.  Kończąc, cmoknęłam psa w ucho i podniosłam się z klęczek.
 Czyli jednak chciałaś tego psa – usłyszałam za plecami.
 Jak widać, następnym razem spróbuj mnie bardziej zaskoczyć  powiedziałam, puszczając do niego oczko.
 To po co się wykłócałaś? – dopytywał.
 Żeby było ciekawiej.
 Aha- skwitował. Zrównał ze mną krok, dalej szliśmy już obok siebie.
 W ogóle, co ty tu robisz? Śledzisz mnie czy jak? –  Nie lubię, gdy ludzie chodzą za mną jak cienie. Jest to na dłuższą metę uporczywe i nieźle daje w kość.
 Tak, wiesz. Tak naprawdę jestem seryjnym mordercą, który właśnie upatrzył kolejną potencjalną ofiarę  parsknął, zakładając kaptur na czubek głowy.
 To nieźle trafiłeś, zaraz sam się staniesz ofiarą.
- Założymy się? 
Wyzwania to moje drugie imię, ale dzisiaj nie miałam na nie zbytnio ochoty.
 Nie, raczej nie.
 Boisz się, że przegrasz? – podpuszczał mnie, zadziornie przy tym ruszając brwiami.
 Chyba ty! Nie bądź śmieszny. Ja nigdy nie przegrywam. Powód leży po stronie bardzo uroczej istotki  ucięłam. 
Zawróciłam w stronę domu, na dzisiaj spacer powinien Hunterowi wystarczyć. Jutro będzie dłuższy, bo bez uciążliwego brata.
 Dziękuję, nie wiedziałem, że jestem uroczy. 
Czy on to wziął na poważnie, czy tylko udawał takiego tępaka?
 Pewnie, że nie jesteś. Mówiłam o Hunterze. – Pies na samo wymówienie swojego imienia zaczął wesoło merdać ogonkiem.
 A już myślałem, że będzie tak fajnie  westchnął. – Stresujesz się?
Ominęłam słupek na swojej drodze i wróciłam do mojego rozmówcy.
– Czym?  Jest ranek, wczesna godzina, a on już zaczyna zadawać trudne pytania.
– Pójściem do domu tych nowych w szkole – powiedział, luźno wzruszając ramionami.
 Skąd to wiesz?  syknęłam, rzucając zdumione spojrzenie w jego stronę. Jak się dowiedział? Przecież nie chodzi już ze mną do szkoły, a nikomu nic nie mówiłam.
– Wiesz, trudno było nie słyszeć wieczorem twojego monologu w łazience. Nie zmieniaj tematu. Prosta odpowiedzieć: tak czy nie? 
 Rzeczywiście mówiłam o tym wczoraj. W myślach, a przynajmniej tak mi się wydawało, jak widać byłam w błędzie. Będę musiała nad tym porządnie popracować, jeszcze chwila, a dowie się jakiś nieodpowiednich rzeczy i pojawi się problem. I jak długo mnie słyszał? Cały mój wywód, a może tylko wzmiankę o nich?
 Tak. Nie. Nie wiem  odpowiedziałam zdesperowana i nerwowo potarłam kark.
 Czyli tak. Nie martw się... – zaczął.
 Wcale się nie martwię  wtrąciłam.
 Martwisz się.  Chwycił mnie za ramiona, zmuszając do patrzenia głęboko w jego miodowe tęczówki. Swoją drogą potrafiły one wybić z rytmu. Posłał mi ciepłe spojrzenie.  I nie próbuj mi wmówić czegoś innego. Pójdziesz tam, powiesz, co trzeba i wrócisz do domu. Tylko tyle musisz zrobić, nic więcej.  Gdyby to wszystko było takie proste, jak brzmi z jego ust.
 Myślisz, że dam radę?  zapytałam mniej pewna siebie, niżbym chciała.
 Ja to wiem. – Przytulił mnie mocno. Miły gest z jego strony, jak na brata jest niebywale troskliwy.  Idź, bo zaraz się spóźnisz na tramwaj. – Wyjął mi smycz z ręki.
– Nie mogę, torbę mam w domu.
 Pewnaś tego?  zapytał, szeroko się uśmiechając.
– To było ukartowane, prawda? 
Przewiesiłam przez ramię torbę, którą mi podał.
 Tak. A teraz idź, szybko.
 Przewróciłam oczami na znak pogardy, ale wykonałam jego prośbę. Odwracając się, dostałam lekkiego klapsa w pośladek. Zignorowałam jego igraszki i szłam w stronę przystanku.
– Dominick?! Trzymaj za mnie kciuki, dobra? – zawołałam w połowie drogi.
–  Jasne.  Uśmiechnął się ciepło i pomachał na pożegnanie. 
Puściłam się biegiem w stronę przystanku, gdyż zza zakrętu wyłaniał się mój dzisiejszy środek transportu.


Sterczałam jak słup soli przed wielkim domem. W głowie mi się nie mieści, jak ludzie mogą tutaj mieszkać, przecież to takie wielkie jest. W innej dzielnicy miasta ta posiadłość nie wyróżniałaby się czymś nadzwyczajnym, jednak tutaj robiła istną furorę.
Ręce pociły mi się, a oczy były rozbieganie, jakby szukały niebezpieczeństwa czyhającego w jednym z krzewów przed gankiem. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, przypominając sobie o zapewnieniach Nicka. Czekałam na rozwój dalszych wydarzeń. Obejrzałam się za siebie, sprawdzając, czy aby na pewno nikogo za mną nie ma. Odkąd weszłam na tę posiadłość mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuję, jakby nagrywali mnie z każdej strony tajnymi kamerami do szpiegowania. Odetchnęłam z ulgą na widok pustki za plecami. Szczęk otwieranych zamków na powrót zwrócił moją uwagę na drzwi domu. Chwyciłam kurczowo torbę i zagryzłam mocno dolną wargę.
Moim oczom ukazał się On. We własnej osobie stał przede mną w tych drzwiach. Mierzyliśmy się wzrokiem, żadne z nas się nie odzywało. Chłopak, którego miałam unikać, w tym przypuszczeniu utwierdzał mnie kolczyk w wardze, magnetyczne spojrzenie i obuwie. Byłabym pewna, iż mi się przewidziało, gdyby nie to, że się w tym momencie właśnie odezwał.
– Bill! Powiedz mi, że mam zwidy. – Charakterystyczna barwa jego głosu rozniosła się w mojej głowie. 
Jak zahipnotyzowana nawet nie mrugnęłam okiem, nie chciałam się odzywać, On wcale nie musi być rzeczywisty. Zza jego pleców wyłonił się, jak mniemam, Bill. Na pierwszy rzut oka można go było pomylić z dziewczyną. Mocny makijaż, prawie taki jak mój, ale zdecydowanie mniej dokładny, pomalowane paznokcie, długie i nastroszone włosy, a także zgrabna sylwetka. Po prostu dziewczyna idealna.
Spojrzał na mnie tymi samymi oczami, co On i rzucił obojętnym tonem.
 Nie masz ich, Tom. Chyba, że widzimy zupełnie, co innego. Ja tu widzę dziewczynę, atrakcyjną podkreślę, o której mi wczoraj opowiadałeś. Opis jej był nie dokładny, ale ona mi ją przypomina. Nie wiem jak ty, ale ja bym ją zaprosił do środka na twoim miejscu. Pamiętaj, co ci wczoraj mówiłem.
 Ta, jasne, wejdź  zachęcił, otwierając szerzej drzwi.  Czy to byłaś naprawdę ty?
Serce zaczęło mi szybciej bić, w takim tempie to ja zawału dostanę. Pamiętał.
 Sądzę, że i tak ci nie powie. Za rozmowna to ona nie jest, ale to chyba zauważyłeś. – Czarnowłosy pojawił się przede mną. – Cześć, jestem Bill, a to Tom – przedstawił się.  Pewnie jedna z fanek, której dzisiaj, o dziwo, nie widziałem – zwrócił się do Toma. – Czego od nas chcesz? Autografu, zdjęcia?
 Ja ze szkoły jestem  wydukałam zawstydzona zaistniałą sytuacją. Spuściłam głowę i zaczęłam wypatrywać się intensywnie w wykładzinę pod nogami. Jesteś silna, dasz radę. Dominick trzyma za ciebie kciuki, dodawałam sobie odwagi i otuchy.
 A to ta laska, co miała do nas przyjść. – Tom pstryknął palcami i usiadł na fotelu. 
Podniosłam pytająco brwi. Laska? Toś się przeliczył.
 Siadaj, ja zaraz wracam pójdę po herbatę do kuchni, też chcesz? – rzucił przyjacielsko Bill. Z ich dwójki to on wydaje się bardziej sympatyczny. W sumie, co tu mówić, po takim numerze też bym nie pałała do siebie wielkim entuzjazmem. Z jego bratem będzie ciężko, nawet bardzo.
 Nie, dziękuję. Mam swoją. –  Potrząsnęłam torbą, a jej zawartość dała o sobie znać w formie dźwięku. 
Usiadłam na skraju kanapy, rozglądając się po pomieszczeniu. Niczym się nie wyróżniało, salon taki sam jak u typowych bogaczy, może trochę bardziej przyjazne. Robiłam wszystko, co możliwe, żeby tylko na niego nie patrzeć, mimo tego że On ciągle się we mnie wpatrywał.
 Dlaczego to zrobiłaś?  zapytał, lustrując mnie wzrokiem.
Dlaczego? Ależ to dziecinnie proste, bo na to zasługiwałeś, odpowiedziałam w myślach. Udałam, że nie słyszałam pytania, a on sobie odpuścił. Ha, jeden zero dla mnie!
 Jestem, możesz już mówić. Mam nadzieję, że Tom nie był zbyt nachalny.  Popatrzył na niego wymownie. – On naprawdę potrafi być bezczelny, gdy widzi ładną dziewczynę.
 Że co, proszę? – zachłysnęłam się herbatą, którą właśnie piłam.
 Nic, tak sobie plotę trzy po trzy. To, co nam powiesz o szkole, do której uczęszczasz? – zmienił szybko temat, bo zauważył, że wkroczył na niewłaściwy teren.
 Yy…Ona jest do dupy  odparłam zrezygnowana. Co innego miałam powiedzieć? Taka prawda.


*~*

 Aha. Coś więcej? Jakieś zasady?  dopytywałem przybyszkę. 
Odkąd przekroczyła próg domu atmosfera w nim jakby zgęstniała. Wczoraj rozmawiałem o niej z Dredem i powiedziałem, że jeśli ją spotka drugi raz, to musi być miły. Cóż…przynajmniej się stara.
– Naprawdę cię to interesuje? – zapytała, przybierając znudzony wyraz twarzy. Aż tacy nudni jesteśmy?
– Nie, to tylko z grzeczności  odezwał się wreszcie Tom.
Kopnąłem go nogą w kostkę, a on syknął.
 Lepiej się zamknij, miałeś być miły  upomniałem go.
 Tylko dla niej, dla ciebie nie  odpowiedział półszeptem.
 Postaraj się, proszę.
– Musiałbyś mnie na kolanach błagać, żebym zdanie zmienił. – Podniósł wysoko brodę i rzucił wyzywające spojrzenie.
 Na to nawet nie licz.  zakończyłem.  To jak?- zwróciłem się do dziewczyny, która najwyraźniej chciała się stąd ulotnić, bo na swoich kolanach trzymała torbę, która przewieszona była przez ramię.
 Na pewno nie można nosić tak nisko spodni, której zapewne odsłaniają ci pół tyłka – powiedziała Tomowi z wyższością w głosie. Może Dred ma racje? Z nią musi być coś nie tak, chociaż w taki sposób wyraża się tylko o dziewczynach, które mu się podobają. – A ty, Bill, musisz zmyć ten makijaż, bo u chłopaków jest zabroniony, tak jak kolczyki na twarzy. Sadzę jednak, że przymkną na to oko, bo jesteście wartościowymi uczniami. I na dodatek na tyle nadzianymi, żeby przyjść sobie w połowie roku, zrobicie jak chcecie.
Ona chyba uważa nas za snobów, trudno się jej dziwić. Nie jesteśmy zwykłymi nastolatkami, którzy robią normalne rzeczy w swoim wieku. Tworzymy muzykę, żyjemy innymi zasadami, jesteśmy inni, ale nie przeszkadza nam to. Taką sobie drogę wybraliśmy i będziemy się jej trzymać. I żadna przemądrzała smarkula nie będzie mi dyktować, co mam robić. Jest jednak też bardzo interesującą osobą, przyciąga do siebie ludzi, ciekawe, czy o tym wie.
 Tyle? Myślałem, że jest więcej zasad.
 Bo jest ich o wiele więcej, ale kto chciałby je przestrzegać. – Znowu znudzona odpowiedź. 
Przed kim tak grasz, panienko?, pomyślałem.
 Już mi się podoba  zagadnął Dred.  A imię nam swe wyjawisz? 
Brawo, znalazłeś język w buzi. Lepiej późno niż wcale. Nie będzie tak źle, jakoś się dogadacie.
 Może kiedy indziej – odpowiedziała dwuznacznie, jakby sugerowała, że spotkamy się po raz kolejny. Ciekawą osóbką jesteś, turkusowowłosa, ciekawe, czy łatwą do rozgryzienia.  Jutro zobaczycie jak spodoba się wam szkoła. Osobiście chciałabym, żeby się już skończyła.  zastopowała na chwilę – Muszę już się zbierać.  Wyprostowała się jak struna i jak torpeda pognała w stronę wyjścia.
 Zaczekaj!- zawołałem, gdy zniknęła za drzwiami. Uciekła jak spłoszone zwierzę.  I co teraz?  spojrzałem bratu w oczy.
 Nic. I mogę to powiedzieć: A nie mówiłem! Nie mogłem być dla niej miły, zresztą sam to pewnie odkryłeś, ona jest dziwna.  odpowiedział naburmuszonym tonem, zakładając nogę na nogę.
 Inna, nie dziwna, inna.  poprawiłem go odruchowo i usiadłem obok niego na fotelu.
 Niech ci będzie, inna.
 Ale podoba ci się  zauważyłem z przekąsem, za co oberwałem poduszką po głowie.



~
 Ale w sumie, kto pyta nie błądzi. Dzisiaj trochę więcej dialogów ^^ Kolejna notka: 22.10

11 komentarzy:

  1. A to wcale nie jest wyjustowany tekst xD
    Muszę przyznać szczerze, że cały czas czekam, aż główna bohaterka jakoś mnie sobą bardziej przekona do siebie. Bo jak na razie jestem do niej tak dosyć zdystansowana xD A lubię być blisko z głównymi bohaterami, wtedy lepiej ich czuję i przeżywam te wszystkie sytuacje ^^
    No, ale w końcu pojawili się bliźniacy i nawet wszyscy troje się poznali :D Zobaczymy co z tego wyniknie. Bo z jednej strony wredny Tomasz, który i tak widać, że jest zainteresowany dziewczyną, a z drugiej Bill, który sam przyznał, że mu się podoba :D Ja tylko mam nadzieję, że nie powstanie tu żaden trójkąt miłosny ;p Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie jest? Na komputerze pokazuje, że jest, zaraz to sprostuje, dziękuje. Hm, Nicka jest raczej trudną bohaterką do zrozumienia i do utożsamienia się z nią, ja nawet do końca nie jestem do niej przekonana. Może się z czasem do niej przekonasz, może nie, sama oceniasz. Zdecydowanie Dominick jest o wiele bardziej do lubiana ^^

      Usuń
  2. Przeczytałam wczoraj na komórce wszystkie odcinki ale nie mogłam skomentować żadnego bo moja komórka ostatnio mnie nie lubi i robi mi psikusy :C no ale nic... więc tak, dodałam do obserwowanych bo BARDZO spodobały mi sie Twoje opowiadania , BARDZO ale to BARDZO ! :D
    Lubie wrednego Toma xD ale jak to zostało napisane u Ka. mam nadzieję,że nie bedzie z tego trójkącika ;D

    www.my-passion-foto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło powitać kogoś nowego w moich skromnych progach. Mam nadzieje, że opowiadanie nadal będzie Ci się tak BARDZO podobać, a na Twego bloga już dzisiaj zaglądnę :>

      Usuń
  3. Ja kiedyś nie kupowałam płyt bo uznawałam,że po co,że marnowanie kasy i wgl xD a teraz to ostatnie pieniądze potrafię wydać na nie, np tak jak zrobiłam z ową płytą Tokio bo po co kupić tą za 50 coś złotych jak można tą za 70 coś xD Kiedyś zostanę bankrutem ! Ale za to będę miała płyty xD
    No i teraz w końcu postanowiłam skompletować wszystkie w miarę możliwości płyty TH . Będzie to ciężkie bo starych płyt jest dużo i dożuo reedycji i dużo wszystkiego. DUŻO !
    A co do moich zdjęć - DZIĘKUJĘ BARDZO ! <3 Uwielbiam to gdy ktoś tak docenia moje prace, jest mi wtedy bardzo miło i po prostu no chce mi się robić więcej wtedy zdjęć ! :)
    Czekam na kolejną notkę! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholernie Ci zazdroszczę xD Ja plakatów mam mnóstwo ;| ale co z tego,że leżą i się kurzą a szkoda mi ich sprzedać xD taki sentyment :)
    Także teraz powoli zbieram się za kupowanie starszych płyt. A co do KOS'a ... <3 MIODZIO kochana MIODZIO ! Dvd co prawda króciutkie jest i mój angielski jest tak do dupy,że musiałam się dłuuugo zastanawiać co oni mówią. Stanowczo tęsknie za tym jak zasuwali po niemiecku, przynajmniej wtedy bez problemu mogłam ich rozumieć.
    Jest mi na prawdę miło :* :)
    Czekam z niecierpliwością na środę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj jest jest. Widzisz, ja nie mam starszej siostry która byłaby tak wspaniałomyślna by oddać mi swoje płyty xD za to mam młodszego brata , który całkowicie nie słucha tego co ja :|
    MI też podobają się bardzo te piosenki co Tobie plus do tego The Heart get no sleep KOOOCHAM <3
    Ja w tą sobotę odebrałam płytę. Wyleciałam w połowie wykładu jak poparzona jak dostałam esa xD
    Jojciu <3 postaram się coś wystrugać w tygodniu bo zapasy mi sie juz skończyły a pogoda brzydka :/ a do tego w weekendy uczelnia i wieczne poszukiwania pracy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle ekstra, ciekawie jest czytać jednocześnie odbiór zachowania Dominicki przez bliźniaków, jak i myśli jej samej. Bardzo fajne, tylko opisy trochę zbyt szczegółowe, ale to widać taki twój styl. Dominick, jak już mówiłam, boski *.* <33 Pozdrawiam cieplutko i czekam na rozwinięcie akcji z chłopakami! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, ze zmieniłaś czcionkę, oraz jej rozmiar jak i wyjustowałas tekst na prośby nas- Czytelników, jednak ja osobiscie męczę się, czytając tak duże litery.

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz to wgl już się pogubiłam XD \
    Trochę trudno mi ją rozgryźć bo raz jest taka wredna i chamska a zaraz trochę speszona :P
    No,a le idę czytać dalej i zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Początek zarówno mnie rozczulił jak i rozbawił. Widok małej, włochatej kulki walczącej z zaplątaną smyczą jest uroczy. Natomiast rozmowa rodzeństwa jak zawsze rozśmieszająca ;). Rodzinna wredność i złośliwość wywołana zaufaniem i miłością. Czy może być coś piękniejszego niż kochające się rodzeństwo, które za siebie skoczyłoby w ogień?
    Co do wizyty w domu Kaulitzów. Pojawia się pytanie: ''Czy Tom zawsze działa tak na wszystkie dziewczyny?''. Oczywiście to złośliwa uwaga ;). Wiadomo, że zaniemówienie i zawstydzenie naszej bohaterki wynika z innej sytuacji. Przynajmniej jak na razie. Nie róbmy już z Kaulitza takiego alvaro ;p. Świetnie przedstawiłaś zarówno braterską miłość bliźniaków jak i ich charaktery. Jako bliźniacy jednojajowi są podobne, wręcz nie do odróżnienia. Zachowanie, wygląd, nawyki. Pomijając fakt, iż mają całkowicie odmienne style ubierania. Ale styl bycia i charakter też inny. Bill to spokojny, miły, w miarę ułożony chłopak z marzeniami, a Tom... Hm, zwariowany, pewny siebie, złośliwy i zapewne dużo namiesza w życiu naszej bohaterki. Zresztą oni obaj ;).

    OdpowiedzUsuń