środa, 1 października 2014

Informacja

Niestety dzisiaj nie znajdziecie kolejnego rozdziału ff, które tutaj powstaje, gdyż mam problem, który muszę szybko rozwiązać. Myślę, że w kolejną środę już będę w stanie wstawić tutaj zaległą notkę. Ale nie zostawię Was z pustą informacją, mianowicie publikuję Wam tutaj moje króciutkie opowiadanie na konkurs, o którym pisałam już wcześniej. Przepraszam Was mocno, ale blog nie jest na razie najważniejszy.



"Anioły są wśród nas"

Po szkole wracam wraz z moją przyjaciółką Tirą do domu. Idziemy przez łąki, gdzie nikt nie może nas podsłuchać ani obserwować. Jest to nasze ulubione miejsce, zawsze jest tu cicho, a wiatr z południa przywiewa słodki zapach świeżo skoszonej trawy. Słońce praży nas w odsłonięte karki, obie śmiejemy się wniebogłosy z sytuacji, w którą się wplątałam. Mam zagrać rolę w przedstawieniu szkolnym na koniec roku.
Życie nas cały czas zaskakuje, a ja zawsze pakuję się w jakieś kłopoty. Możliwe, że to moja natura, ale któż to wie? Może mam magnes do przyciągania kłopotów?
Idziemy ścieżką, dawno wydeptaną tu przez nas, rozmawiamy o zadaniach, które wydają nam się trudne, ale w rezultacie wcale takie nie są, o chłopcach  jacy oni są przystojni, ale ciągle jedna myśl rozprasza mnie i nie mogę się odpowiednio skupić nad rozmową. Tira zadaje mi pytania, na co ja kiwam energicznie głową, chociaż nie mam bladego pojęcia, co właśnie przed chwilą do mnie powiedziała. Myślałam ciągle o chłopaku, który niedawno pojawił się, jakby znikąd, w naszej szkole. Jest bardzo tajemniczy, nikt nie ma śmiałości się go zapytać, skąd się tu wziął i dlaczego przyszedł do tej szkoły, a nie innej, do której miałby o wiele bliżej. Posyła zawsze swój czarujący uśmiech dziewczynom, ale ja nie nabieram się na takie sztuczki, widać, że to podstęp, maska, a pod maską kryje się coś, co go dręczy. Dziwnie się zachowuje, zawsze stoi na uboczu, jakby obserwował nas swoim czujnym spojrzeniem.
Mam wrażenie, co mnie przeraża, że od pewnego czasu mnie obserwuje, mnie szarą myszkę, która nie ma śmiałości podnieść ręki na lekcji, gdy zna odpowiedź na nurtujące nauczyciela pytania. Przyzwyczaiłam się już do tego, że mnie obserwuje, często podchodzi do mnie, jakby chciał mi coś powiedzieć. W jego miętowych oczach, które doskonale kontrastują z jego karnacją odcienia kawy z mlekiem, widać tajemnicę, której nie może już dłużej trzymać. Znam doskonale to uczucie, miałam tak kiedyś podobnie, ale wtedy zjawiła się Tira.  Zwierzyłam jej się z mojej tajemnicy i od razu poczułam się lżej na duszy, dziwne uczucie, ale jakże ekscytujące. Podświadomość podpowiada mi, że powinnam z nim porozmawiać, ale moje ciało jakby protestowało przeciw moim intencjom i nic nie robię. 
Doszłyśmy do rozdroża, tutaj nasza wspólna podróż do domu się kończy. Tira przytula mnie na pożegnanie, a ja odwzajemniam ten uścisk. Właściwie nigdy jej nie podziękowałam za to, że wysłuchała rzeczy, które mnie martwiły. Muszę to kiedyś zrobić. Rzucam krótkie „Cześć” w jej stronę i oddalam się w kierunku mojego domu.
Po drodze do domu mijam opuszczony plac zabaw, na którym się kiedyś bawiłam, ale teraz wiem, że te czasy już nie powrócą, dorosłam. Muszę się z tą myślą pogodzić.
Przed bramą do mojego domu stoi właśnie On, nawet nie wiem, jak ma na imię, nauczyciele nigdy na lekcji się do niego nie zwracają, jakby go tam w ogóle nie było. Czuję dziwny ucisk w żołądku, ale mimo to nie zwalniam kroku. Patrzy na mnie swoim przeszywającym wzrokiem, jakby chciał żebym się roztopiła na samym środku ulicy. Wolałabym się teraz zapaść pod ziemię, ale nie ma już odwrotu. Jestem kilkanaście metrów przed nim, nogi odmawiają mi posłuszeństwa, ale siłą woli zmuszam je do stawiania kolejnych kroków w jego stronę. Otwieram usta z zamiarem powiedzenia „Hey”, ale słowa stają mi w gardle, nie mogę ich z siebie wykrztusić. 
Podchodzi do mnie, wyciąga dłoń w moją stronę, czy to jakiś znak? Nie mam pewności, ale w ręce trzyma białe pióro, jakby dopiero je znalazł. A przecież przed chwilą nie widziałam w jego dłoni, białego pióra. Jestem spostrzegawcza, więc bym je zauważyła. Patrzy mi głęboko w oczy, ale ja nie mam śmiałości odwrócić wzroku, kątem oka dostrzegam mojego starszego brata w oknie, Toma, zawsze jest ciekawski, co się dzieje, więc nie dziwi mnie to, że teraz też mi się przygląda.
Słońce chyli się ku zachodowi, świetliki zaczynają świecić, a ptaki śpiewać, swoje ulubione, melodyjne pieśni. Jednym ruchem On idzie w moją stronę, ale nie zatrzymuje się obok lecz wymija mnie. Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana w jego zachowaniu. Patrzę na jego cień i szokuje mnie to, co widzę. Nie jest to cień zwykłego nastolatka, w miejscu gdzie powinny być plecy jest coś innego – skrzydła. Przecieram dokładnie oczy, żeby się upewnić, że to nie są zwidy. 
Nie myliłam się, On ma skrzydła. Nigdy się nie zastanawiałam dosłownie nad postaciami z książek, ale to, co widzę wydaje mi się zdumiewające. Teraz już wiem, że anioły są wśród nas, a białe pióro, które trzymał w ręce, to jego własne. To jest właśnie ta tajemnica, którą mi chciał wyjawić. To będzie mój sekret. Sekret, którego nikomu nie mogę wyjawić, nawet mojej najbliższej przyjaciółce, Tirze.
I nagle zrozumiałam! On pojawił się tylko po to, aby przypomnieć mi o podziękowaniu Tirze. Muszę jak najszybciej to zrobić. Anioły naprawdę istnieją i pomagają każdemu z nas, ale na inne sposoby.

Zakończenie bym napisała inne, ale wtedy nie mogłabym dać tego opowiadania do konkursu. Zamierzam je kiedyś dokładniej rozwinąć, jednak teraz nie mam po prostu czasu na to opowiadanie.

1 komentarz:

  1. Moja ty ulubiona pisarko, jak zwykle zachwycona jestem. Świetne opowiadanie, słownictwo - boskie, i takie... natchnione. Po tym poznaje się talent. Zakończenie rzeczywiście mogłoby być trochę ciekawsze, i mam nadzieję, że kiedyś je dopiszesz.

    Anioły. Interesujące postacie, prawda?

    OdpowiedzUsuń