To tak, przed nami jeszcze trzy rozdziały w tym roku, włączając i ten. Ze względu, iż rozdział pisany w moje urodziny jest w pewnym sensie dla mnie wyjątkowy, choć tak naprawdę pozostały jak reszta. Czekałam, aż wybije mi ta nastka na karku i od teraz możecie spodziewać się odpowiedzi na Wasze komentarze. To co? Miłego czytania Wam życzę.
(Dziś dwie, gdyż obie dla mnie wiele znaczą)
– Erzähl mir alle
lügen. Mach es so, das ich es glaub – przeczytałam szeptem po raz kolejny tego
wieczora. – Nur graue Mauren und kein Licht.
Tak bardzo pomyliłam
się w ich ocenie. Ta piosenka… nawet nie wiem, jak ją zdefiniować. Tekst jest
cudowny, wręcz przesiąknięty emocjami, co czyni z tego trudny orzech do
zgryzienia. Jeśli kolejne utwory są takie same jak ten, to nie będę w stanie ich
kropla w krople przetłumaczyć. To nie jest możliwe. Że też musiałam się podjąć
takiego, a nie innego zadania.
Oczy zaszły mi łzami, co sobie uświadomiłam, dopiero gdy kilka z nich zmoczyło kartki na moim biurku. Przetarłam oczy rękawem porozciąganej bluzy. Nie pamiętam, kiedy mnie coś wprawiło w taki stan. W ogóle rzadko chwyta mnie za serce jakaś rzecz. A im, im się to udało.
Wstałam ze sztywnego krzesła. Odetchnęłam. Pewnym krokiem podeszłam do małej komody, w której mieściły się moje ubrania. Puchowy dywan łaskotał mnie w bose stopy. Otwierając jedną z szuflad, odruchowo chwyciłam za czerwoną bandankę.
Oczy zaszły mi łzami, co sobie uświadomiłam, dopiero gdy kilka z nich zmoczyło kartki na moim biurku. Przetarłam oczy rękawem porozciąganej bluzy. Nie pamiętam, kiedy mnie coś wprawiło w taki stan. W ogóle rzadko chwyta mnie za serce jakaś rzecz. A im, im się to udało.
Wstałam ze sztywnego krzesła. Odetchnęłam. Pewnym krokiem podeszłam do małej komody, w której mieściły się moje ubrania. Puchowy dywan łaskotał mnie w bose stopy. Otwierając jedną z szuflad, odruchowo chwyciłam za czerwoną bandankę.
Naprawdę po nią
sięgnęłam? Przecież zakładam ją tylko, gdy muszę się skupić, a i tak robię to
raz na ruski rok. Ale niech będzie, skoro już ją trzymam.
Wzruszyłam ramionami,
po czym pochyliłam się nad lustrem w czarnej, okrągłej ramie z małymi
rzeźbieniami po bokach. Przewiązałam włosy grubą chustą tuż przy skórze. Chyba
za mocno sobie je związałam, bo coś mnie uciska. Tak, twój mózg. Możliwe, ważne, że coś tam jest. Mimo to
rozluźniłam ścisk i od razu poczułam ulgę.
Przeszłam obok komody,
minęłam wielkie łóżko z puchową pościelą, od której nie raz było mi tak gorąco,
że musiałam w środku nocy otwierać okno na oścież. Co było dość kłopotliwe, bo
zawsze zahaczałam małym palcem u stopy o jakiś mebel. A jak wiadomo nie należy
to do najprzyjemniejszych przeżyć. Uklęknęłam przed skrzynką z wygrawerowanym
moim imieniem. Ten pomysł podsunęła mi pewna osoba, lecz spodobał mi się
dopiero po kilku dniach. Długo musiałam na nią czekać, ale przynajmniej warto
było, gdyż efekt był imponujący. W końcu to w niej trzymam
najważniejsze sekrety, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Mieściły się one na samym dole, więc i ja miałam problem z dostępem do nich. I
dobrze, nie będzie mnie kusić, by wyciągać te stare brudy na wierzch. Już jedna
osoba od takich spraw w zupełności mi wystarczy, więc nie muszę się dodatkowo
katować takimi rzeczami. Niech sobie będą, ja dam im święty spokój, więc niech
i one też dadzą mi chwilę wytchnienia.
Odblokowałam zawiasy i ostrożnie otworzyłam wieko. Wypuściłam powoli powietrze z płuc. Po chwilowym przyglądaniu się zawartości drewnianego pudła, odgarnęłam jakieś przybory szkolne, co było dziwne, bo ona raczej mieściły się pod biurkiem, i wzięłam w ręce to, co chciałam. Czyli arkusz pożółkłych kartek kancelaryjnych jeszcze za czasu mego dziadka.
Dość nietypowa sytuacja, bo przecież tłumaczenie tekstu mogę na komputerze napisać. Chociaż coś lub ktoś, zwał jak zwał, podpowiadał mi, że powinnam to właśnie zapisać na tych kartkach. Chciałam albo coś we mnie chciało się poczuć jak autor danego tekstu. Jakby te wszystkie słowa wyszły spod mojej ręki, a nie Billa, To chyba nie świadczy dobrze ani o mnie, ani o mojej psychice.
Odblokowałam zawiasy i ostrożnie otworzyłam wieko. Wypuściłam powoli powietrze z płuc. Po chwilowym przyglądaniu się zawartości drewnianego pudła, odgarnęłam jakieś przybory szkolne, co było dziwne, bo ona raczej mieściły się pod biurkiem, i wzięłam w ręce to, co chciałam. Czyli arkusz pożółkłych kartek kancelaryjnych jeszcze za czasu mego dziadka.
Dość nietypowa sytuacja, bo przecież tłumaczenie tekstu mogę na komputerze napisać. Chociaż coś lub ktoś, zwał jak zwał, podpowiadał mi, że powinnam to właśnie zapisać na tych kartkach. Chciałam albo coś we mnie chciało się poczuć jak autor danego tekstu. Jakby te wszystkie słowa wyszły spod mojej ręki, a nie Billa, To chyba nie świadczy dobrze ani o mnie, ani o mojej psychice.
Wstałam z klęczek,
otrzepałam się z kurzu osadzonym na kufrze, który przywarł do szarego
materiału jeansów przetartych na kolanach od nadmiernego zakładania.
Wyrzuciłam do kosza na śmieci miętową gumę, która od dłuższego czasu stała się
bezsmakowa i jej świeżość uciekła w zapomnienie. Irytuje mnie fakt, że tak
szybko się wyżuwają. Przecież nie kupujemy ich po to, żeby po pięciu minutach
sięgnąć po następną, a po dwóch dniach kupić kolejną paczkę. Producenci muszą
się nieźle wzbogacać na takich osobach jak ja, tych, co nie potrafią choćby
jednego dnia bez gumy do żucia przeżyć. Stało się to moim nałogiem, ale lepsze
to nić jakieś świństwa niosące ze sobą przerażająco wysokie straty, niż
utrata kilku monet z portfela. Wtedy to dopiero miałabym problem oraz pretekst
do zmartwień, a teraz nie ma się czym tak naprawdę przejmować.
Włączywszy odtwarzacz
z płytą, usiadłam z powrotem przy biurku, które było zawalone tyloma rzeczami,
że większość osób nie dałaby rady ze znalezieniem tutaj czegokolwiek, ale nie
ja. Być może panował na nim nieład, lecz artystyczny, przynajmniej jest to jakieś
osiągnięcie. Ważne, że wiem, gdzie, co jest, inaczej byłoby już po mnie. Lubię
mieć wszystko na swoim miejscu i najlepiej, jakby każda rzecz była w zasięgu ręki.
Dźwięki perkusji wraz
z basem rozniosły się po pokoju, uspokajając mnie trochę przed czekającą mnie pracą. Kartki ułożyłam przed sobą w stosiku, a piosenki zespołu tuż obok. Kubek
z zimną czarną herbatą stał przy lewej ręce. Każda potrzebna mi rzecz stała na
swoim miejscu, a mimo to wciąż mi czegoś brakowało. Sama nie wiem czego,
przecież wszystko mam, a wymyślać nie wiadomo jakich pierdół nie muszę.
Siedziałam ze zmarszczonym czołem oraz ściągniętymi brwiami przez trzy dosyć długie piosenki. Toż to niemożliwe, bym o czymś zapomniała. Nawet kopię umowy przy sobie mam. Wyliczyłam każdą rzecz, a dziwne przeczucie i tak nie chciało ode mnie odejść. Uczepiło się mnie, jak tonący brzytwy.
Siedziałam ze zmarszczonym czołem oraz ściągniętymi brwiami przez trzy dosyć długie piosenki. Toż to niemożliwe, bym o czymś zapomniała. Nawet kopię umowy przy sobie mam. Wyliczyłam każdą rzecz, a dziwne przeczucie i tak nie chciało ode mnie odejść. Uczepiło się mnie, jak tonący brzytwy.
Dopiero w refrenie
czwartego utworu uświadomiłam sobie, co mnie tak nęka. Przecież przepisywać
przetłumaczonego tekstu z pustymi rękoma nie będę, nie? Od niechcenia wyciągnęłam
spod biurka pióro wraz z kałamarzem, do którego wlałam czarny atrament. Zupełnie
jakbym miała do kogoś list pisać. Uśmiechnęłam się do swoich myśli, by zaraz
potem zabrać się za angielską wersję kawałków.
– Na pierwszy ogień pójdzie – wymruczałam pod nosem. – A niech los wybierze. – Machnęłam ręką, o mały włos nie wylewając atramentu na biurko.
Zamknęłam oczy i otworzyłam je dopiero, gdy w dłoniach trzymałam kartkę. Nagłówek głosił, iż pierwsze tłumaczenie zostało przeznaczone dla Ich Breche Aus.
– Na pierwszy ogień pójdzie – wymruczałam pod nosem. – A niech los wybierze. – Machnęłam ręką, o mały włos nie wylewając atramentu na biurko.
Zamknęłam oczy i otworzyłam je dopiero, gdy w dłoniach trzymałam kartkę. Nagłówek głosił, iż pierwsze tłumaczenie zostało przeznaczone dla Ich Breche Aus.
*~*
Simone siedziała w
kubkiem kawy w jednej ręce przy stoliku, czytając kobiecy magazyn. Do kuchni
zszedłem tylko w celu zapełnienia czymś swojego, wołającego od jakiegoś czasu,
wybrednego brzucha.
Jasne światło lodówki padło na moją osobę. Zajrzałem za kilka produktów, lecz niczego godnego uwagi mego żołądka nie dostrzegłem. Zamknąłem drzwi z trzaskiem, po czym usiadłem obok rodzicielki z jabłkiem w ręce.
– Miła dziewczyna z tej waszej koleżanki – zauważyła blondynka, mieszając cukier w kawie. – Przypadła mi do gustu, jest urocza. Po wyglądzie spodziewałam się innego charakteru, ale pozory przeważnie mylą. Wiesz, nawet i dobrze, że to ona wam te teksty tłumaczy. Bo to ona prawda? – Skinąłem głową. – Choć z Tomem to chyba nie za bardzo się lubią.
Jasne światło lodówki padło na moją osobę. Zajrzałem za kilka produktów, lecz niczego godnego uwagi mego żołądka nie dostrzegłem. Zamknąłem drzwi z trzaskiem, po czym usiadłem obok rodzicielki z jabłkiem w ręce.
– Miła dziewczyna z tej waszej koleżanki – zauważyła blondynka, mieszając cukier w kawie. – Przypadła mi do gustu, jest urocza. Po wyglądzie spodziewałam się innego charakteru, ale pozory przeważnie mylą. Wiesz, nawet i dobrze, że to ona wam te teksty tłumaczy. Bo to ona prawda? – Skinąłem głową. – Choć z Tomem to chyba nie za bardzo się lubią.
– Nie. Dlaczego? – spytałem, wgryzając się w owoc. Sok trysnął na blat przede mną, czułem na sobie
wzrok kobiety, więc czym prędzej starłem go dłonią.
– Wnioskuję to z
rywalizacji między nimi. Wiem, to tylko gra – dodała szybko, widząc moje
zdziwione spojrzenie.
A. o to jej chodziło.
Cóż…wtedy to sobie nieźle po nerwach pojechali. A raczej Nicka Tomowi, bo na
odwrót z pewnością nie.
Czułem wyrzuty sumienia, bo my z Tomem tak sobie gramy beztrosko w grę, a Nicka siedzi i przestudiowuje te teksty.
Czułem wyrzuty sumienia, bo my z Tomem tak sobie gramy beztrosko w grę, a Nicka siedzi i przestudiowuje te teksty.
– Ej! To było nie fair! – oburzyłem się, kiedy Tom
przetestował nową sztuczkę. Co prawda nie tylko przez to przegrywałem, ale z
konsolą w jednej ręce to ja nie jestem w stanie dużo zdziałać. A do cudotwórcy
jeszcze mi daleko.
– Kto powiedział, że gra ma być czysta? – zapytał Tom z
cwaniackim uśmieszkiem. Ej, no! Nie ma tak, ja się staram, a ten i tak wygrywa i
co rusz stosuje jakieś mi nieznane triki. Nie dość, że mam lagi, to jeszcze on
oszukuje.
– Nie ma tak. Ja z tobą nie gram – obruszyłem się,
odrzucając konsolę na podłogę. Przetarłem twarz prawą ręką, wstając.
Delikatnie dotknąłem ramienia Nicki, na co dziewczyna
lekko podskoczyła. Odwróciła się do mnie z zapytaniem w oczach.
– Znudziła mi się gra – rzuciłem, wzruszając przy tym
ramionami. – Chcesz zagrać?
Oczy zabłysły jej na chwilę. Możliwe, że mi się
przewidziało, bo byłoby to co najmniej dziwaczne. Uśmiechnęła się do mnie,
ukazując tym samym idealne uzębienie.
– Jasne, zawsze mogę spróbować – odpowiedziała,
odsuwając krzesło w tył. – Masz teraz godnego przeciwnika – poinformowałem
bliźniaka, który był na tyle pochłonięty grą, że nawet nie zauważył, kiedy
przysiadła się do niego siedemnastolatka.
– Że niby ją? – prychnął z pogardą.
– Masz jakiś problem? – odgryzła się, biorąc w ręce
czarną konsolę.
– Nie przejmuj się, on tak zawsze. Grałaś już w to
kiedyś? – Usiadłem po stronie brata.
– Żeby to raz – zaśmiała się, a ja wtedy uznałem, że
powinna to robić zdecydowanie częściej.
– Dobra. Mnie gadania, więcej zabijania – zarządziłem,
kiedy na ekranie telewizora pojawiło się menu główne.
Początkowo chciałem ustawić łatwy poziom, ale po ich
namowie wybrałem najtrudniejszy. Oboje w skupieniu kierowali swoimi postaciami.
Co chwila któreś z nich wystawiało język w geście koncentracji. Nicka nerwowo
przygryzała wargi, w pewnym momencie myślałem, że sobie skórę przebiła, ale
zapewniła, że nic się nie wydarzyło. Za to Tom siedział ze ściągniętymi brwiami, od czasu do czasu bawiąc się swoim kolczykiem w ustach. No i oczywiście nie
obyło się bez ichnich docinek.
– Gdzie ci tak śpieszno? I tak mnie nie znajdziesz,
mała.
– Mała to może być twoja pała – odburknęła, wykonując
celny strzał w ramię avatara Toma.
Niemałe zdziwienie zagościło wtedy na jego twarzy. Lecz
nie pozostał dłużny, rozwalając jej kryjówkę. Potyczka trwałaby o wiele dłużej,
ale Simone przyszła i zaprosiła nas wszystkich na ciasto domowej roboty wraz z
dzbankiem herbaty, na rozgrzanie. Także oficjalnie żadne z nich nie wygrało
walki, choć patrząc na wyniki, to Nicka minimalnie górowała nad Tomem.
– Może i tak – odpowiedziałem z ociąganiem – ale jeszcze zdążymy do tego przywyknąć.
– Masz rację – zaśmiała
się kobieta. – W końcu jakaś panna, która zachowuje się stosunkowo normalnie w
waszym towarzystwie.
Wyrzuciłem ogryzek
jabłka i udałem się do swojego pokoju.
– A jak twoja ręka,
Bill? – usłyszałem za plecami.
– W porządku – rzuciłem
przez ramię.
To był długi dzień, a
następny wydaje się być jeszcze dłuższy. Dobra, jakoś to pójdzie. W grupie siła.
~
Tak, mam świadomość, iż dzisiaj krócej i jakością na pewno tutaj nie błyszczy, ale nic na to nie poradzę.
16. zawita na salonach – 24.12
A teraz tak jak obiecałam, odpowiedzi.
Sylwia Szymańczuk – Pragnę podkreślić, że Ty prawie zawsze jesteś pierwsza :D Pytanie kogo nie rozwalają? Najlepsze jest to, że oboje mają teksty, które sama testuję z siostrą. Może, może, z pewnością nie mówię nie.
Ka. – Oj, ulegnie i to bardzo ulegnie. Zresztą, kto by nie uległ? W szczególności, że jeszcze ma z ich twórczością naprawdę bliski kontakt, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Jego dumę zawsze coś godzi, także taka Nicka z pewnością mu teraz nie pomaga i chyba jeszcze długo jego posunięć nie będzie odwzajemniać. Najlepsze jest to, że ona ma z tego naprawdę niezły ubaw. Będzie dobrze, czy ja wiem, już się lubią, więc nie będzie źle. Dawaj żółwika! Ja także nie umiem się przytulać, jakieś to wtedy sztuczne z mojej strony wychodzi. Ale ja mam problem ze zrobieniem sobie zdjęcia, a co dopiero z przytuleniem się do drugiej osoby. Powiedzmy sobie szczerze, prawie każdy mógłby się wtedy dla takiego Kaulitza poświęcić. Racja, od ramion wszystko zależy, ale też i od wzrostu. No, bo jak tu na przykład przytulić dziewczynę wyższą od siebie? Chłopak mógłby się nabawić kompleksów.
Lovegood Adrianna – Dobra, dobra, ale pytanie takie samo, jak wyżej. Kogo nie rozwalają jej teksty? Chamski Tom? Nie wydaje mi się, on już tak po prostu ma. A Bill to wiesz moja specjalność, on musi być słodki i romantyczny, czasami aż za bardzo. Nie martw się, chyba jej pomogą, albo i nie. To zależy od Nicki, bo w końcu to jej tłumaczenie, nie? A idź się przewietrz i nie zawracaj mi głowy tym cukrem! Przecież wiesz jaka jestem, nie ukrywam może z najbliższym czasie coś się pojawi, ale niczego nie wyolbrzymiaj. Przyjaźń da się posłodzić, ale po co? W ogóle to oni się jeszcze nie przyjaźnią, za daleko w przyszłość wyjeżdżasz.
Marta Rys – Prawda? Też tak uważam, każdy ma ten swój charakterek i urok osobisty. Oj, już cicho. Zaraz się ogarną i będzie w porządku, tak myślę. Bo w sumie z nimi to nigdy nic nie wiadomo, po drodze jeszcze wszystko może im się z tysiąc razy pozmieniać.
Adrianna Katarzyna – Z chęcią bym odpowiedziała na Twój komentarz po raz kolejny, ale już to zrobiłam także, spójrz sobie tylko na Facebooka i tak znajdziesz to, co chciałam Ci powiedzieć. Niemniej jednak nie zaszkodzi podziękować Ci jeszcze raz. Także, dziękuję!
Kurde leżę i kwicze xD Czy ona i Tom nigdy nodpuszczą? Haha nie pewnie nie x'D
OdpowiedzUsuńFaktycznie krótko :D ale lepsze to niż nic. Ja tam się ucieszyłam, że dałaś nowy odcinek, bo tak mi się dziś nie chce, a mam tyle do napisania jeszcze, a co gorsza do poprawiania ehh... Więc idealna wymówka by odłożyć to znowu na później :D
OdpowiedzUsuńKurde, też bym sobie postrzelała z Tomem w grze ;c dałabym się nawet mu zabić xD Taka jestem milusia ^^ ale tak, znowu sobie mogę jedynie pomarzyć, czyli nic nowego xd
Czyli powiadasz, że Nicka zamierza jeszcze długo się droczyć z Tomaszem, widzę, że będę musiała uzbroić się w wielka cierpliwość xD No i skoro źle nie będzie, to mogę być chyba spokojna! I w ogóle jakie odważne teksty: "mała to jest twoja pała", nie nieładnie! Ja wiem, że Bill ma ponoć większego, no ale mimo wszystko xDD a żeby Nicka w przyszłości przypadkiem się nie przekonała o tym, jakich faktycznie jest rozmiarów .. ! xd I nie pożałowała tych słów xD
Dobra, już koniec bo zaczynam zbaczać na zboczone tematy. Wybacz, ja ostatnio mam taka fazę xd
Pozdrawiam i do następnego ;**
Rozdział fajny, a Nicka nadal chamska XDD
OdpowiedzUsuń"To chyba nie świadczy dobrze, ani o mnie, ani o mojej psychice.". Oj zgadzam się.
" Nicka nerwowo przygryzała wargi, w pewnym momencie myślałem, że sobie błonę przebiła, ale zapewniła, że nic się nie wydarzyło". To zabrzmiało tak dwuznacznie, że chyba jednak jestem zboczonym gimbusem :DDD
"Mała to może być twoja pała" To rozwaliło mnie najbardziej xDDDD
A kolejny rozdział już w Wigilię ^^
I nadal, mimo wszystko, czekam na cukier. Taki od Billa.
Pozdrawiam :****
Kurcze dzis wyskoczyly mi pewne problemy i nie bylam pierwsza ;< a szkoda !
OdpowiedzUsuńOdcinem faktycznie krotki. Czytam ,czytam a tu oooo...koniec.
Podoba mi sie sposob organizacji pracy Nicki. Mam w sumie tak samo,tyle ze ja przy tym robie balagan jak cholera a potem marudze ze mam tyyyyyyle do sprzatania.
Co do Nicki i Toma.... coz...lubie ich jako duet :)
No i mam nadzieke,ze reka Billa szybko wyzdrowieje !!
Zycze Ci duzo weny Kochana :*
Hej ;)
OdpowiedzUsuńPóźniej przejdę do napisania tutaj paru słów na temat tego odcinka.
Na razie chce Ci podziękować za to, iż zechciałaś odpisać mi na moje wszelkie komentarze. Jestem pod dużym wrażeniem ogólnie, a teraz jeszcze bardziej podbiłaś moje serce mówiąc ile masz lat. Ja zaczynałam w wieku lat dwunastu i wiem jak jest wtedy trudno .. bardzo Ci dobrze idzie, uwierz mi :D
Co do rozdziału :
fakt, krótki, lecz akurat dziś praktycznie mi to nie przeszkadza. Z miłą chęcią prześledziłam, jak Nicka zabiera się do pracy, co w jej głowie siedzi, gdy próbuje się skupić, gdy czyta Ich teksty.
Pokazałaś tutaj, że dziewczyna jest bardzo wrażliwa, jeśli tylko będzie chciała taką być.
Wciaż uwielbiam Jej potyczki z Tomem - też chętnie bym zagrała z gitarzystą, chociaż nie przepadam za tego rodzaju grami.
Czekam na kolejną cześć z niecierpliwością,
zapraszam do siebie i pozdrawiam,
KBill
[world-of-kbill.blog.pl]
Ps. dałabym Ci z 15 lat, patrzac na zdj profilowe xd
Czemu tak krótko? :C
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, ze tak porządnie wzięła się do tego tłumaczenia. Te kartki, piórko...No,no.
I wgl podoba mi się jak zachowuje się w stosunku do Toma. Suotko tak ze sobą rywalizują <3