18.
Koncentrowałem się. W tym
momencie stałem na jednej z mniejszych scen, na których udało mi się już stać.
Uchyliłem lekko powieki, unosząc przy tym jedną brew. Omiotłem spojrzeniem
wszystkie zebrane osoby przede mną.
Z tyłu stali chłopcy,
rozgrzewający ręce do zagrania utworów. Odwróciłem się do nich z zachęcającym
uśmiechem, na co wszyscy zgodnie skinęli głowami. Poprawiłem słuchawkę w uchu,
by przypadkiem mi nie wypadła, co dość często mi się zdarzało.
Słysząc pierwsze nuty,
zwróciłem się w stronę publiki, która wpatrywała się w nas jak w obrazek. W ich
oczach byliśmy kimś wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju, a przynajmniej u
części osób byliśmy. Nieprzeciętni. Wczułem się w rytm, dosłownie za kilka
sekund zaczynam swoją część. Przymknąłem jedno oko, a gdy usłyszałem prawie
niedostrzegalną dla kogoś z zewnątrz pauzę, wprowadziłem swoje struny głosowe w
ruch.
Wyraźnie akcentowałem
wyrazy do tego przeznaczone. Z każdą chwilą zatracałem się jeszcze bardziej w
szaleństwie muzyki, które towarzyszyło mi od dzieciństwa. Skoro Gus, Georg i
Tom dają z siebie, ile mogą, przy każdym występie, ja zamierzam dać z siebie
jeszcze więcej. Wszystko musi wypaść perfekcyjnie albo doskonale, byleby nie
przeciętnie.
Wraz z moim głosem ściszał się też bas, by potem zagrać jeszcze
głośniej, przebić się przez dźwięki wydawane przez inne instrumenty. Na scenie
czułem, że żyję i to właśnie z nią wiążę plany na przyszłość, bo wręcz nie
wyobrażam sobie życia bez tych wszystkich małych i dużych koncertów. One już
stały się częścią mnie i mojego świata, a ja stałem się częścią nich.
Po zakończeniu dwóch
wybranych przez całą czwórkę piosenek, stałem w pełni z siebie i z reszty
zespołu zadowolony. Pojedyncze krople potu perliły mi się na czole, nie ze
względu na wysiłek, lecz z okropnej duchoty panującej w pomieszczeniu.
Długo nie musieliśmy
czekać na nagrodę, oklaski oraz okrzyki idealnie spełniły jej rolę.
Uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany, zabierając mikrofon ze sobą. Poprawiłem
chustę na ramieniu, która przytrzymywała gips nieruchomo. Całe szczęście, że
niedługo mi go zdejmą, bo zaczynam się czuć brudno.
Skrzywiłem się na myśl, co
mogę zobaczyć po zdjęciu takiego rodzaju opatrunku. Jednak szybko oddaliłem od
siebie ten obraz, nie pora teraz na rozmyślanie o takich rzeczach.
Najważniejsza część show
właśnie się zacznie. Jeden podpunkt wykonany, więc czas zabrać się za drugi. A
ta część w zupełności należy do Toma, niech się tym razem wykaże, bo ostatnio
był jakiś przymulony.
*~*
Minął dzień, a ja wciąż
nie mogłam poskładać wydarzeń z wczorajszego dnia do kupy.
Simone.
Hunter.
Rzemyk.
Wyścigi.
Za dużo tego na raz, zaraz
nie będę mogła normalnie odpowiadać na podstawowe pytania, za względu na mój
przegrzany organizm.
Oglądałam piorunująco
nudny program o leniwcach w specjalnym dla nich ośrodku, gdzie przebywają w
momencie, gdy najbardziej tego potrzebują. Jakże ekscytująco i niezwykle szybko
rozgrywała się walka pomiędzy osobnikami tego gatunku.
Nawet moje myśli zaczynają
być sarkastyczne. Pozostawmy to bez komentarza, jeszcze ciekawe wnioski z tego
powychodzą.
Dzień, jak co dzień. Nie
wyróżniał się niczym szczególnym. Lekcje minęły zaskakująco szybko i bez
zbędnych uwag nauczycieli, co do mojej skromnej osoby. Zupełnie jakby sobie
odpuścili, ot tak. A to przecież do nich niepodobne, coś musiało być na
rzeczy. Albo ktoś. Tylko co lub kto? Z dnia na dzień nikt się nie zmienia, a do
tego wszyscy w tym samym czasie, co do osoby. Jakby się zmówili.
Po powrocie do domu nie
miałam nic interesującego do roboty, chociaż powinnam zabrać się za tłumaczenie
kolejnego kawałka, ale uznałam, że pierw oddam im ten gotowy i dopiero potem
zobaczę, co da się zrobić z resztą. Także siedzę w salonie, na kanapie,
oglądając odmóżdżające programy, obok mnie siedzi Dominick całkowicie
pochłonięty szukaniem czegoś w internecie, a od czasu do czasu zapisując coś na
pomiętej kartce z kalendarza.
Odwróciłam głowę w jego
stronę, jednym okiem przyglądałam się mu, zaś drugim sprawdzałam co dzieje się
na ekranie.
- Co robisz?- spytałam,
wciąż przewijając kanały w telewizji. Zatrzymałam się dopiero, gdy natrafiłam
na stację muzyczną.
- Szukam potrzebnych
informacji- mruknął, notując numer telefonu na kartce.
Westchnęłam, jak zwykle
zwięzła odpowiedź. Jak jest zajęty to wręcz nie da się z nim nawiązać kontaktu.
Do podnóża kanapy przydreptał
uradowany rottweiler.
- Wskakuj- zachęciłam go,
klepiąc dłonią koc, na którym siedziałam. Ostatecznie pomogłam psiakowi wejść,
bo bidulka nie mógł sobie poradzić ze wskoczeniem. Ułożyłam go sobie na
kolanach i zaczęłam drapać za uchem, co ewidentnie mu się spodobało, bo zaczął
wesoło dyszeć.
Nick odłożył laptopa na
bok. Rozciągnął się leniwie, ziewając, i skierował swoje miodowe oczy na mnie.
- Jak sprawdzian?
Spojrzałam na niego spod
uniesionych brwi.
- Nie mów, że cię to
interesuje- powiedziałam lekceważąco.- Poszedł mi dobrze.
Trochę gorzej niż dobrze,
ale nie musi tego wiedzieć.
- To dobrze, bo ja właśnie
znalazłem uczelnię- odpowiedział niby od niechcenia, a mimo to kąciki jego warg
ułożyły się w nieśmiały uśmiech.
- Naprawdę?-
niedowierzałam.
- Nie, na niby- sarknął.
Przewrócił teatralnie oczami.- Muszę tylko zadzwonić.
- To na co czekasz?-
rzuciłam, ściszając pilotem głośność telewizora.- Dzwoń. Teraz- ponagliłam,
pieszcząc kulkę zwiniętą na kolanach.
- Jutro, muszę jeszcze coś
sprawdzić.- Zbył moją prośbę machnięciem ręki.
- Rób jak chcesz.-
Odpuściłam, przechylając głowę, by lepiej widzieć teledysk.
Przez kilka minut
siedzieliśmy w ciszy między sobą, pogrążeni we własnych myślach lub
zainteresowani piosenkami, lecz odgłos burczącego brzucha zwrócił uwagę Nicka.
Posłał mi półuśmieszek, na co tylko wzruszyłam ramionami.
- Jestem głodna, zróbmy
coś do jedzenia- zajęczałam, wstając z kanapy, uprzednio przenosząc drzemiącego
Huntera na beżową tkaninę.- Chodź, pomożesz mi.
- Ale ja…- Zaczął
protestować, a mimo to podążył za mną do kuchni.
- Nie jesteś teraz zajęty
to mi pomożesz- skwitowałam sięgając w stronę jednej z półek.
- No dobra, to co mam
zrobić?- Podszedł przyglądając się moim ruchom.
- Wyciągnij kukurydzę,
czerwoną fasolkę i groszek z tamtej szafki.- Wskazałam palcem trzecie drzwiczki
od lewej.- I odcedź od nich wodę. Zrobimy sobie tortille, hm?- zaproponowałam,
wyciągając pierś z kurczaka z lodówki.
Sięgnęłam po nóż, po czym
pokroiłam mięso w kostkę i wrzuciłam na rozgrzaną patelnię. Posypałam przyprawą
do gyrosa i przykryłam przykrywką, by mięso szybciej się usmażyło.
- Kapusta pekińska czy
lodowa?- Usłyszałam brata, który stał z dwoma warzywami w dłoni, nie wiedząc,
który z nich powinien wybrać.
- Pekińska-
odpowiedziałam.- Lodowa to sałata.
Upiłam łyk wody z butelki.
Założyłam za ucho niesforne kosmyki włosów.
- Pokrój najdrobniej jak
potrafisz- poinstruowałam i popatrzyłam na niego. Ściągnęłam brwi.- Powiedziałam pekińska, prawda?- Chciałam się upewnić.
- No tak, a co?- zapytał
zdumiony, odkładając nóż na bok.
- To jest lodowa, Nick-
skarciłam go. Uśmiechnęłam się, zabierając sałatę w celu podmienienia ją na
właściwą zieleninę.
- Nigdy się nie nauczyłem
tego w dzieciństwie, to i teraz tego nie zapamiętam.- Westchnął, kiedy mieszał
zawartość półmisku, do którego wcześniej wkroiliśmy pomidory, oliwki oraz
dorzuciliśmy warzywa, które miał za zadanie odcedzić.
Gdy kurczak był gotowy,
zdjęłam go z palnika. Starłam ser i poprosiłam Starszego, by wyciągnął przygotowany
już wcześniej sos z jogurtu, pieprzu oraz odrobiny ziół, w tym czosnku z
lodówki.
- Nicka- zagadnął.- Wiesz,
że jest pizza w zamrażarce?
- Niemożliwe- odpowiedziałam
od razu. - Sprawdzałam wcześniej i jej nie było.
- A jednak ją znalazłem,
ale już trudno. Zjemy to, co upichciłaś.- Wrócił z sosem w ręce.
- Razem to ugotowaliśmy-
sprostowałam.- Teraz tylko w placki to pozawijać i możemy zasiadać do stołu-
podsumowałam, biorąc ciasto w jedną rękę.
- Jesteś pewna, że nie ma
w nich mleka? Wiesz, że nie toleruję laktozy.
- Wiem, i zapewniam cię,
że nie ma tutaj ani krzty mleka. Sama chemia- pocieszyłam go, dając kuksańca w
bok.
Z przygotowanych przez nas
składników wyszło po dwie tortille na osobę i solidna porcja sosu. Umywszy
ręce, zasiedliśmy do stołu.
Przez to całe gotowanie
zrobiłam się jeszcze bardziej głodna, niż byłam wcześniej.
- Smacznego-
powiedzieliśmy równocześnie, zabierając się za późny obiad.
Dawno nie jadłam czegoś
swojej roboty, więc mogę stwierdzić, że wyszło nawet niezłe. Mój żołądek z
pewnością będzie zadowolony do tego stopnia, że będzie kazał mi od razu pójść
spać.
Dominick szturchnął mnie
lekko łokciem. Posłałam mu pytające spojrzenie, zajadając się drugą porcją
dania. Wskazał brodą ekran telewizora. Niechętnie się odwróciłam, a gdy
ujrzałam swój lewy profil na zdjęciu z Simone, zakrztusiłam się jedzeniem. Brat
poklepał mnie po plecach.
- Dzięki- wykrztusiłam, po
czym wstałam od stołu.
Z zaciekawieniem przyglądałam
się zespołowi, który siedział na czerwonej kanapie. Blondynka (powiedziawszy szczerze,
nie wygląda na inteligentną. Wiem, stereotypy, ale no…) jak mniemam, zadawała
im pytania.
- Ostatnio często widać tę dziewczynę w waszym
towarzystwie, szczególnie bliźniaków- dodała.- Przybliżycie nam jej osobę?-
Kobieta przysiadła się bliżej Billa.
Często? Przecież ja nawet
z nimi nigdzie nie chodzę. Jedynie do szkoły i w ich domu, a tam przecież nie
ma dziennikarzy. Chyba że nie umiem patrzeć, a to już inna sprawa. W ogóle to
skąd to zdjęcie? Nic nie zauważyłam…
Tom pochwycił mikrofon od brata i zaczął wyjaśniać.
- To nasza ku…
- Kujonica- wypalił szybciej Bill, spoglądając na brata
spod łba.
Kujonica? A to ciekawa, bo
wybitna z nauki to ja nie jestem.
Założyłam ręce na biodra i
tupałam nerwowo nogą, czekając na wyjaśnienia.
- Nie rozumiem.- Zmieszała się prowadząca.- Kujonica?
- Tak ją nazywamy- ciągnął dalej Kaulitz.- Jest inteligentna
i pomaga nam w kilku sprawach.
- I do tego jest piekielnie denerwująca- wtrącił swoje trzy
grosze Tom.
Nie miałam ochoty ich
dalej słuchać, toteż wyłączyłam telewizor. Z mieszanymi uczuciami wróciłam do
jadalni, gdzie siedział Nick, który nawet nie przerwał posiłku. Ba! Już
zaczynał się dobierać do mojego.
*~*
- Odwaliło ci?- syknąłem
zaraz po wywiadzie.
Co on sobie wyobraża?
Jakby powiedział, co zamierzał Nicka nie dałaby mu żyć. Nie wspominając o
mediach, które by o tym trąbiły bez końca przez najbliższe tygodnie.
- Chciałem ładnie wybrnąć
z tej sytuacji- bronił się, wsiadając do auta z przyciemnianymi szybami.
- Następnym razem zostaw
to mnie, bo gdybyś powiedział, że jest naszą kuzynką, byłoby z nami krucho.
Mówiąc delikatnie. Użyj czasami mózgu, Tom, bo mam wrażenie, że z każdym dniem
jest coraz mniejszy.
- Powiedział, co wiedział.
Teraz ciebie będzie nękać, bo nazwałeś ją kujonicą.
- A ty niezłą dupą-
odgryzłem się, kiedy ruszyliśmy w stronę hotelu, gdzie spędzimy ostatnią noc w Nurembergu.
- Niby kiedy?- powiedział
zdziwiony, patrząc na mnie zaszokowanym wyrazem twarzy.
- Nie pamiętasz już?
Skleroza dopadła?- zapytałem ironicznie, nie mogąc się powstrzymać od
piskliwego głosu.
- Nie przypominam sobie-
mruknął, gdy pocierał dłonią brodę, co miało spowodować, że jakimś cudem tak
nagle mu się to przypomni.
- Nie myśl tak długo,
słyszę jak ci trybiki w mózgu chodzą.
- To chyba dobrze, co
nie?- odpowiedział mijająco, w momencie gdy skręcaliśmy na podjazd hotelu.
- Nie. To oznacza, że nie
używasz go zbyt często- rzuciłem zdenerwowany, wysiadając z pojazdu trzaskając
przy tym głośno drzwiami.
Momentalnie oślepił mnie
blask fleszy, a mimo to przecisnąłem się między tłumem reporterów. Uśmiechnąłem
się sztucznie, po czym zniknąłem za drzwiami ekskluzywnego budynku.
~
Dziwne, zrobiłam się głodna.
Lovegood Adrianna- Ja Cię nastraszyłam Simone? Wypraszam sobie, to wszystko zasługa Nicki. Żebyś wiedziała, jakie ona miała teorie... Normalnie już grób chciała kopać. Nie wiem jak ona to robi, ale chyba neutralność jest u niej wrodzona. Ale też nie chce się jakoś specjalnie narzucać i woli powiedzieć krótko i na temat, a nie za dużo.
Marta Rys- Ano zgadzam się, matka bliźniaków jest kochana. Mnie Tom w tej roli już zawsze będzie śmieszył, ale no wyrobił się w tym chłopak. Tak, żebyś wiedziała, że mam coś do tych serduszek.
Sylwia Szymańczuk- Cóż, ja z moją siostrą mam podobnie, tylko że raczej nie pałam do niej zbyt wielkim entuzjazmem. Nawet nic o tym nie mów, tak nagle się przerzucić z "Pani" na "Simone", można się pogubić. O, ja też kocham te futrzaste kulki, które mruczą w nocy.
Ka.- W pełni się z Tobą zgadzam, to trzeba być Tobą, żeby takie rzeczy robić. Ale wiesz, Ty czytasz od tyłu, a ja liczę w pewnym momencie punkty na sprawdzianie do tyłu. Jeden rozdział, a można już się w akcji pogubić. Po pierwsze zbyt krępujące, a po drugie mało naturalne. Być może dała radę, ale to dziwne oraz trudne do zdefiniowania uczucie wciąż będzie ją prześladować. Tak, tak to jest jak się nie dba o swojego pupila. Niczego nie zamierzam zmieniać w stosunku Simone do Nicki, no chyba że coś mi po drodze stanie, a mam taką jedną sytuację. Ale jeśli się nie dowie, to będzie w porządku.
Adrianna Katarzyna- Ależ nie masz za co przepraszać, naprawdę. Ja się nawet nie przyznam ile mam zaległości, przeraża mnie to. Dasz radę, ja wierzę w Ciebie to i Ty uwierz w siebie i swoje możliwości. Dlaczego akurat różowe motylki? A nie na przykład: zielone? To strasznie irytująca czynność, bo potem nagle wracasz do rozmowy i nie masz zielonego pojęcia, co się wcześniej wydarzyło. A widzisz, czyli wcale nie spodziewałaś się czegoś bardziej "Wow" Twój mózg Ci to wmówił, wierz mi. Simone odpoczęła na chwilę, to z pewnością, i pogadała z przedstawicielką swojej płci. Skorzystała z okazji, to pierwsza rzecz, a druga, że coś jeszcze się z bransoletkami w najbliższym czasie wydarzy.
unnecesarry- Nareszcie mogę odpowiedzieć na jakiś komentarz z Twojej strony, cieszę się niezmiernie. Mnie właśnie ostatnio też usuwają się całej i pięknie ułożone komentarza, co doprowadza mnie do szału, ale potem jakoś idzie. Przeważnie wszystkie niepowodzenia są spowodowane moją głupotą. Zabieg ten jest celowy, ma dawać wrażenie, że te myśli są jakby zupełnie innej osoby, co jest ważnym wątkiem. Wiadomo nie każdego interesuje to samo, zupełnie jak wyczerpująco długie opisy J.R.R Tolkiena; niektórzy się nimi fascynują, a inni pomijają. Muszę się rozwijać, bo inaczej stanę w miejscu, a tego nie chcę. Muszę się jeszcze sporo nauczyć. Akurat ta scena miała być humorystyczna i chyba mi się udało uzyskać zamierzony efekt. Pytasz, która matka kupuje synom biżuterię? Odpowiadam: Simone Kaulitz! Tak właśnie ją widzę, jako kumpelę dla wszystkich, ale też i kobietę, z którą można porozmawiać na poważnie. Dobre stwierdzenie, Nicka rzeczywiście potrzebuje trochę czasu, by przekonać się do ludzi i stwierdzić, że jednak są warci zaufania.
A 19. już za tydzień- 14.01
HAHAHAHAHHA JESTEM PIERWSZA!!!!
OdpowiedzUsuńJesteś straszna, tak dokładnie opisałaś proces robienia tortilli kiedy jestem głodna, że mój żołądek dosłownie skręcił się z żalu. Ale twój dopisek "Dziwne, zrobiłam się głodna" bardzo mnie rozbawił.
Podoba mi się, że odpowiadasz na każdy komentarz, to fajne :))
Tom. To. Gnida. Team Bill, teraz już cię rozumiem.
Rozdział fajny, ale za dużo jedzenia XDDD Poza tym uśmiałam się z Nicka. Sałata lodowa i kapusta pekińska. XD
Weny życzę! <3
Zdecydowanie zrobiłam się głodna czytając to xD Ale to chyba jak każdy.... ;)
OdpowiedzUsuńNo i poza tym nie miło z Billa strony,że nazwał ją KUJONICOM o.O WTF?!
Zapraszam do siebie ;)
Też się cieszę :) Nie sądzę, żeby wszystkie niepowodzenia były spowodowane głupotą - część na pewno, ale nie wszystkie. Tolkiena próbowałam kiedyś przeczytać, ale zmusiłam się do przeczytania połowy i zajęło mi to 3 miesiące, potem dałam sobie spokój z tą książką. Jest zdecydowanie nie dla mnie - za mało w niej uczuć, a za dużo suchych opisów. Rozwijanie to cel życia, a przynajmniej tak mi się wydaje. Przez całe życie się uczymy i myślę, że to jest świetne! W końcu gdybyśmy wiedzieli wszystko życie musiałoby nas strasznie nudzić. Wiem, że to dobre stwierdzenie - sama tak mam!
OdpowiedzUsuńPierwszy fragment albo bym wywaliła, albo rozwinęła. W takim kształcie jaki jest wygląda trochę na niedopracowany. A poza tym - Boże, kobieto! Po co opisujesz dokładne czynności jakie wykonują bohaterowie robiąc kolacje?! To bez sensu, naprawdę. Może pomyśl czasem, co mogłabyś pokazać, nauczyć czytelnika (błagam tylko nie wjeżdżaj mi tutaj z argumentem, że chcesz ich nauczyć przepisów kulinarnych - od tego są książki kucharskie!). Mam tu na myśli jakiś punkt widzenia, sposób postępowania. Robienie kolacji jest niepotrzebnym zapychaczem. Unikaj takich scen, bo to (przynajmniej ja mam takie odczucia) nieco zniechęca odbiorcę od czytania, bo tak naprawdę niczego nam nie daje. Oczywiście nie mam na myśli kompletne odrealnienie bohaterów - robienie kolacji jest okay, ale w kilku zdaniach, a nie na pół odcinka.
Ściskam i życzę dużo ci weny.
No tak czytałam z małym opóźnieniem, ale chyba bardzo się nie obrazisz? :D Specjalnie zjadłam coś przed czytaniem, jednak mimo to tak mnie naszła ochota na taką tortille.. Tylko bez kurczaka >< Dobra co ja o jedzeniu nawijam xD Kurde teraz Nicka się obrazi na Billa i Toma :C Ja tak nie chcę! XCCC Ale ogólnie supi rozdział... Jak zwykle w sumie >< Czekam z niecierpliwością na następny :) A teraz speszal for ju : <33333 xD
OdpowiedzUsuńOdcinek całkiem przyjemny i taaak dużo się w nim dzieje, choć opisałaś może z dwie sceny :D to się nazywa talent!
OdpowiedzUsuńUśmiałam się czytając scenę przygotowania jedzenia przez rodzeństwo. Aż sama nabrałam ochoty na taką tortille :P.
Jednak przechodze od razu do ważniejszej sceny : oficjalnie przestaję lubić Billa w tym opowiadaniu. Przynajmniej na jakiś czas xd. Po co mówił, że to kujonica? z pewnością zrobiło się Nice przykro słysząc takie słowa i pewnie nie łatwo będzie ją przeprosić i wszystko wytłumaczyć ... oj Bill wdepnął w bagno xd
Pozdrawiam,
KBill
Widzisz...ja to mam pecha. Musisz poczekać na kolejną dawkę zdjęć z sesji boo....uwaga.... ZEPSUŁAM ŁADOWARKĘ....to znaczy nie ja, sama sie zepsuła, logiczne nie xD ? :D
OdpowiedzUsuńNie pisz o jedzeniu błagam ;___; Bo mam ochotę jeść jak to czytam.
Cholera by to. Jak mnie tu długo nie było ;-; Wybacz!
OdpowiedzUsuńOk, wróciłam, zaraz nadrobię rozdziały i będzie supi :D
Tak, krótko trochę ;/ Rozwijaj mi to bardziej! Ja się wczytuję a tu koniec :(
Nic już nie mówię, idę nadrabiać. W następnym odcinku naskrobię więcej bo będę już w temacie xD
Pozdrawiam :)
Nie wiem co napisać, bo rozdział taki o niczym.
OdpowiedzUsuńOgólnie całość lekko się czyta.
I krótkiiiiiiii baaaaardzo :c :c
Nie wiem czemu nadal nie chcę, żeby była z Tomem. Ja chcę Billa :c