środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 21

Następnym razem nie wybiorę się w góry z dwójką (kochanych) idiotów, moje ciało cierpi.



Właśnie skończyłam się szykować, gdy u drzwi wejściowych rozległ się dzwonek. Zabrałam z łóżka ostatnią potrzebną mi rzecz, po czym, chwytając klamkę, obejrzałam się w dokładnie w lustrze.
Makijaż ciemniejszy niż zwykle, ale tak samo stosowny do sytuacji. Postawiłam na usta, które wyróżniały się głębokim bordem na tle mojej bladej cery. Włosy, jakby dłuższe, spadały falami równo na ramiona. Uszy zdobiły kolczyki ze srebrnymi, metalowymi piórami, moje ulubione. Ubrana byłam w sukienkę do połowy ud. Górną częścią był czarny gorset, z którym mocowałam się dobrą godzinę, by wreszcie wyglądał jak należy, zaś dołem była dość szeroka spódnica w odcieniu lekko zszarzałej bieli. Strzępienia na dole dodały jej drapieżności, lecz wciąż wyglądałam kobieco. Obrazu dopełniły glany do kolan, z którymi nigdy nie potrafiłam się rozstać w ważnych momentach.
A ten wieczór z pewnością zaliczał się do tych ważniejszych. W końcu nie codziennie dostaje się zaproszenie na spędzenie miło czasu z jedną z najbardziej rozpoznawalnych i pożądanych osób na świecie.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Delikatnym, acz stanowczym ruchem otworzyłam drzwi do pokoju. Pewna siebie ruszyłam schodami na dół domu, gdzie czekał na mnie właśnie on.
Wzięłam głęboki wdech i wydech, po czym stanęłam przed nastolatkiem na ganku.
Wpatrywał się we mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami.
- Nie sądziłem, że nosisz sukienki. W szczególności takie- przyznał z podziwem w głosie.- Ale możesz robić to częściej, wyglądasz obłędnie.
- Nie schlebiaj mi tak, bo następnym razem się nie zgodzę- powiedziałam speszona, czując jak zaczynają palić mnie policzki. Właśnie w tym momencie moja pewność siebie ulotniła się w ekspresowym tempie.
To tylko przyjacielski wypad na miasto, nic więcej. Ale… gdyby było to nic nieznaczące spotkanie, stroiłabym się tak? Nie, z pewnością nie. Coś musi być na rzeczy.
Z chwilowego zawieszenia między rzeczywistością a fantazjami umysłu wyrwał mnie jego głos.
- Cóż, w takim razie muszę się nacieszyć tym jednym razem, bo komplementy same cisną mi się na usta. Wyglądasz przepięknie, Nicka, a to dopiero początek.- Złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę tak, bym patrzyła prosto w jego hipnotyzujące oczy, od których prawdopodobnie się uzależniłam.- Pozwól, że zawiążę ci oczy, a ty mi po prostu zaufasz, zgoda?- zapytał z ciepłym uśmiechem, unosząc brew z kolczykiem.
- Nie- wyszeptałam z przekąsem, ruszając dalej.
- A miało być tak romantycznie- westchnął, podążając przy moim boku.- Wszystko zepsułaś- udał urażonego, wkładając ręce pod pachy ze skruszoną miną.
- A mówią, że to ja jestem zbyt wrażliwa- prychnęłam, przewracając teatralnie oczami.- No już. Nie gniewaj się. Już nie będę niegrzeczna, co ty na to?
- Ale wciąż będziesz uparta- powiedział, dając mi kuksańca w bok, czego nawet nie odczułam, bo materiał gorsetu nawet nie drgnął.- Zupełnie jak Tom.
Spojrzałam na niego z politowaniem.
- Tylko mnie do niego nie porównuj- ostrzegłam go, grożąc palcem.- Ja jestem, jakby to ująć, bardziej delikatna.
- Tak, tak- przytaknął szybko.- Tylko zależy w czym.
Czy on coś sugeruje? Jakby się tak porządnie zastanowić, to każdy jest delikatniejszy w słowach od Toma Kaulitza. Chociaż, jak się postara to da się z nim wytrzymać, ale zdarza mu się to naprawdę rzadko, a ja zdecydowanie wolę jego drugą odsłonę. Pomijając fakt, że z tą pierwszą uwielbiam się przekomarzać. O wszystko, tak właściwie. Nawet o te najmniej istotne rzeczy. Jakby nie patrzeć lubimy się, choć dla kogoś z zewnątrz może to wyglądać nieco inaczej.
- I akurat dzisiaj masz ochotę się ze mną kłócić? Skoro tak to ma wyglądać, w porządku- stwierdziłam, przybierając chytry wyraz twarzy. Podążyłam chłodnikiem w nieznanym mi kierunku.
- Ej, zaczekaj!- zawołał z tyłu. Gdy dobiegł, mocno objął mnie ręką w pasie.- Tak lepiej.
- No nie wiem- mruknęłam, odsuwając się lekko.- Teraz jest lepiej- oznajmiłam, kiedy splotłam jego zadbane palce ze swoimi.
Szliśmy hamburskimi uliczkami śmiejąc się wniebogłosy bez żadnego konkretnego powodu. W jego towarzystwie czułam się dziwnie swobodnie, jakbym nie musiała zakładać przy nim swojej maski codzienności.
Nagle zerwał się chłodny wiatr, który spowodował pojawienie się gęsiej skórki na naszej skórze.
Zmarszczyłam zaniepokojona brwi, przestając się śmiać. Spojrzałam na Billa. Wydawał się tak samo spięty.
  Żarówki w latarniach zaczęły złowrogo przygasać. Jakby ostrzegały nas przed czymś, czego powinniśmy się obawiać.
Jak na zawołanie na końcu ulicy zmaterializował się człowiek. Pojawił się zupełnie znikąd.
- Chodźmy- szturchnęłam Billa.- Może nas nie zauważy.
Zbliżaliśmy się do ów postaci ostrożnie. Wydawała mi się podejrzana oraz dziwnie znajoma. Oboje milczeliśmy, nie chcąc stracić przybysza z oczu.
Gdy go mijaliśmy, odezwał się:
- Proszę, proszę- zadrwił.- Nicka, jakie miłe spotkanie.
Stanęłam zszokowana. Jego się tutaj nie spodziewałam. Nie, nie, nie..
- Tay- powiedziałam z zaciśniętymi zębami, zwracając się do mężczyzny.
- Wy się znacie?- spytał zdezorientowany Kaulitz, podchodząc do naszej dwójki.
- Nic mu nie powiedziałaś?- zdziwił się blondyn.- W sumie to do ciebie podobne. Żmija, która nigdy nie potrafiła przestać być fałszywa. Od samego początku.
Zmrużyłam gniewnie oczy, dokładnie mu się przyglądając.
Stał przede mną blondyn z lekko kręconymi włosami o spojrzeniu w odcieniu srebra zmieszanego z odrobiną błękitu. Wysoki, choć niższy ode mnie, co go zawsze irytowało. Miał na sobie niechlujnie założoną bluzę z postaciami z kreskówek, które uwielbiał oglądać z Lorein, oraz znoszone jeansy. Oprócz tego wokół nas roztaczał się specyficzny dla niego zapach.
Odruchowo odsunęłam się do niego, mocno przywierając do Billa.
- Nic o niej nie wiesz, Bill- zagadnął ze sztuczną nonszalancją, uśmiechając się przy tym zawadiacko.
Jak oparzona odskoczyłam w tył. Zacisnęłam usta, przygryzając dolną wargę. Pokręciłam stanowczo głową niedowierzając w słowa, które przed chwilą usłyszałam.
Skąd Tay zna imię Billa? W ogóle, co on tutaj robi? Nie ma prawa tutaj być. On nawet nigdy na oczy nie widział wokalisty. Nie znają się. Kompletne zero. A to, co robi przeczy wszystkiemu, co wiem.
Tay uśmiechnął się szerzej, a ja pomyślałam, że byłby w stanie zabić nas z zimną krwią, a winę zrzuciłby na jadący samochód.
Po plecach przeszedł mi dreszcz. Czułam się nieswojo, cała jego osoba mi się nie podoba. Kiedyś taki nie był.
- Zajrzyj do jej kartoteki- polecił Billowi.- Wtedy dowiesz się wszystkiego. O ile jesteś na tyle inteligentny, na jakiego wyglądasz. Powinieneś sobie szybko z tym poradzić.- Powiedziawszy to, oparł się o budynek.
Wiedziałam, że powinnam zareagować. Nigdy wcześniej nie mówił takich rzeczy. Co się musiało zmienić? Co takiego mu zrobiłam, że tak bardzo mnie nienawidzi? Odpowiedzi się same nie znajdą, a on z pewnością mi ich nie udzieli. Och, Tay…
- Nie mieszaj mu w głowie. Zależy mi na nim. Bardzo- uściśliłam, widząc, że zamierza zabrać głos.
Widziałam tylko naszą dwójkę. Dwójkę przyjaciół, którzy nie potrafili wytrzymać bez siebie kilku dni. Którzy dzielili się nawet ulubionymi słodyczami. Jak jest się dzieckiem wszystko wydaje się takie proste, nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma kłamstwa, nie ma tajemnic, jest się po prostu sobą.
Do moich uszu doleciał jego szyderczy śmiech, który słyszałam raz, no może dwa razy w życiu.
- Ja mu mieszam w głowie? A może oskarżysz mnie jeszcze o napad, co? Sama mu wciskasz kłamstwa.- Zwrócił się do chłopaka, patrzącego na to wszystko z boku.- Ile o niej wiesz? Co ci o sobie mówiła?
Kręcę głową, gdy Bill patrzy na mnie.
- Nie- szepczę, by tylko on mnie usłyszał.
Dostrzegam, jak zaciska nerwowo szczękę, nie wiedząc, co właściwie powinien zrobić. Błagałam go w duchu, by nie dał się sprowokować.
- Jego też wytresowałaś- rzucił blondyn z pogardą, wbijając we mnie chłodne spojrzenie.
Bolało mnie to. Dawniej jego oczy były radosne i ciekawe świata, a teraz pała w nich żądza władzy i zemsty.
Zamykam oczy, gdy odzywa się ponownie.
- Zajrzyj do jej kartoteki.
Łzy wzbierają mi się pod powiekami. Jak on może mi to robić? Bill nie może tam zajrzeć! Nie może!
Odwracam się napięcie, by zaraz zacząć uciekać z miejsca, które będzie mnie prześladować.

*~*

Stoję zdezorientowany na chodniku. Blondyn, z którym rozmawiała Nicka, uśmiecha się tryumfalnie.
- Zajrzyj do jej kartoteki- powtarza, nie ruszając się z miejsca.
Powinienem pobiec za dziewczyną, ale zamiast tego analizuję całą ich rozmowę. Tu nic nie trzyma się kupy. O co właściwie chodzi? Tay ma rację, nic o niej nie wiem. Ale czy to złe? Z czasem sama mi o sobie opowie, nie będę przecież jej popędzał.
W jednej chwili stoję przy Tayu na ulicy, lecz obraz szybko się zmienia. Znajduję się teraz w sali luster, a obok mnie siedzi skulona Nicka.
Podchodzę do niej wciąż milcząc, klękam przy niej.
Patrzę w odbicia luster, ale zamiast dziewczyny w biało- czarnej sukni z glanami, widzę zakapturzoną postać, nad którą unosi się czarna chmura. Po chwili gaz zmienia swoją barwę na krwistoczerwoną i formuje kształt w duże litery, układające się w słowo Er.
Nie mam pojęcia, co to może oznaczać, wiem tylko, że ta postać z pewnością nie jest dobra. Obok niej pojawiają się jeszcze dwie osoby z podobnymi chmurami. Dziewczyna i chłopak. Lorein i Jamie. Oboje mają ubrania, które płoną. Ogień wygląda tak realistycznie, że aż czuję od niego bijące ciepło.
Po plecach przechodzą mi ciarki. Te trzy osoby mają w sobie coś, co sprawia, ze wyglądają jak żywcem wyjęte z horroru.
W głębi duszy słyszę krzyk, lecz usta pozostają milczące. Chcę stąd uciec, to nie jest miejsce dla mnie. Nie powinienem się tu znajdować. Serce galopuje mi w piersi gotowe do opuszczenia swojego ciała.
Spokojnie, to nie dzieję się naprawdę.
By dodać sobie otuchy, szczypię się w ramię, lecz odgłos dudnienia nie ustaje. Spoglądam ponownie w odbicie. Zakapturzona istota okazuje się być kobietą z niebywale przyciągającymi uwagę bliznami przy policzkach. Lustrowała mnie ciemnym spojrzeniem. Skojarzyła mi się z damską, mniej kolorową wersją Jokera. Przyłożyła dłoń do szyby.
- Zajrzyj do jej kartoteki- przemówiły wszystkie odbicia na raz. Głosy rozniosły się echem po ogromnej sali.- Zajrzyj do jej kartoteki. Zajrzyj… Zajrzyj… Zajrzyj…
Obudziłem się gwałtownie cały zlany zimnym potem na dźwięk dzwoniącej komórki.
To tylko sen, uspokajałem się w myślach. Bardzo realistyczny, ale wciąż sen. Nic się takiego nie wydarzyło. Weź się w garść, Kaulitz, jesteś facetem.
Odebrałem nie parząc na ekran, byleby irytujący dźwięk przestał rozbrzmiewać.
- Halo?- zacząłem zaspanym głosem.
- Hej- usłyszałem po drugiej stronie Nickę. Zdawała się być czymś zmartwiona, co rozpoznałem po zachrypniętym głosie.
- Zdajesz sobie sprawę, że godzina druga w nocy nie jest najlepsza, by rozmawiać?- rzuciłem trochę zbyt ostro.- Przepraszam, nie chciałem. Skoro dzwonisz o tej porze, to musisz mieć konkretny powód.
Podciągnąłem się na łóżku, opierając plecy na poduszce, po czym zapaliłem lampkę na etażerce. Przetarłem twarz ręką.
- Właściwie to nie- przyznała.- Chciałam tylko pogadać, a jesteś jedyną osobą, z którą mogę to zrobić w miarę normalnie. Pomijając mojego brata, oczywiście.
- Więc o czym chcesz ze mną pogadać?
- O czymkolwiek. Muszę się uspokoić, a ty masz kojący głos.
Nie wiem czy zdawała sobie z tego sprawę, ale zdecydowanie brzmi to jak zaczepka.
Odchrząknąłem.
- Jeśli tak, to co ci się śniło?- zapytałem mając nadzieję, że jej nie śnił się tak realistyczny koszmar.
- Właśnie o tym nie chciałabym rozmawiać. Sny to rzecz, która jest fascynująca, ale i też niezwykle niebezpieczna.
Nie zrozumiałem. Co takiego niebezpiecznego może być w snach? Ty tylko wymysł naszej wyobraźni, mózgu, który nawet w nocy nie przestaje funkcjonować. Nasze lęki, a także pragnienia. Nic, co mogłoby nas skrzywdzić.
- Lubię cię. Nawet bardzo- szepnąłem bardziej do siebie niż do rozmówczyni.
- Co? Co mówiłeś?- spytała, jakby wyrwana z głębokiego zamyślenia.
- Nie, nic. Mów dalej- ponagliłem, udając, że się przesłyszała.
- Wiesz co? Mam pewien pomysł. Jak już nie śpisz. Które okno jest do twojej sypialni?
Wybiła mnie tym z rytmu. Po co jej taka informacja? Ale raz się żyje, niech jej będzie. Przypomniałem sobie wygląd zewnętrzny domu i szybko podałem odpowiedź:
- Trzecie od lewej.
- Trzecie od lewej- powtórzyła.- Okej. Dokładnie za trzydzieści siedem minut i osiem sekund je otworzysz.
- No dobra- powiedziałem, ale prawdopodobnie tego nie usłyszała, gdyż połączenie zostało zakończone.
Pozostało mi tylko czekać. Pytanie tylko na co? Po niej mogę spodziewać się wszystkiego. Do tego jej dziwne zachowanie, jak i sen, który przeraził mnie nie na żarty. Świetnie. O co, do cholery, chodzi z kartoteką?

~
Chcę jeszcze dodać, tak dla wyjaśnienia, że Billowi i Nice śnił się ten sam sen. I jeszcze to, że zarówno pierwsza narracja  jak i część drugiej to ten sam sen, tylko że napisany z innych perspektyw.

Lovegood Adrianna- Zaskoczysz mnie i znowu będziesz pierwsza, hm? Nie, niestety nie wiem, co masz na myśli. Już Ci to poprawiałam, ale zrobię to jeszcze raz: Er to dziewczyna. Czy Tay jest przystojny? Sama zdecyduj, ja zdecydowanie go nie lubię. Użyłaś dość słabych słów, by opisać charakter tego młodzieńca w poszczególnych wspomnieniach, ale niech Ci będzie, nie bronię. Nick, aż chciałabym mieć takiego brata. No nic, w końcu po coś jest ta wyobraźnia,  nie?  O patrz, przytoczę Ci jeden cytat z rozdziału 4.- "Zanim odskoczył ode mnie jak oparzony, wyciągnęłam mu z ręki papierosa i włożyłam do ust." Także tego, zastanawiaj się nad nią, bo jest fascynującą osobą.
Marta Rys- Sądzisz, że wszystko Wam wyłożę na tacy? O nie, moja droga, nie ma tak łatwo. Tutaj trzeba się trochę nagłówkować, by wydedukować, o co mi tak właściwie chodziło. Odpowiem Ci na pytania krótko. 1. Tak 2. Wiem, ale nie powiem 3. On z pewnością nie 4. Er, ciekawa postać 5. Chciałabyś, by to było alterego 6. Tego się nigdy nie dowiemy 7. Tak 8. Tak. Cicho, Tom no... a zresztą sama zobaczysz. Jak to nic mi do tego? Właśnie, ze dużo mi do tego!
Sylwia Szymańczuk- Dziękuję. To tylko fragmenty z jej przeszłości, ale więcej raczej się nie pojawi. A co do Taya, to nie jestem pewna, czy w ogóle go poznacie. Może troszeczkę.
Ka.- A widzisz, zły moment sobie na nadrabianie wybrałaś. Mocny? Nie, nie wydaje mi się. Był po prostu taki, o którym wiedziałam już od samego początku opowiadania, musiałam go tylko w dobrym miejscu umieścić. Jej przeszłość jest, jakby to powiedzieć, dość pokręcona. Każdy ma swoje sekrety, ona także, a może w szczególności ona. Mam nadzieję, że niedługo odnajdziesz odpowiedzi na dręczące Cię pytania.
Rose Kaulitz- Dzieje, dzieje, ale powoli. Cieszę się, że Ci się to podoba, to niezwykle motywujące. Mroczna raczej nie, chociaż może... Nie mam zdania. Jestem osobą, która czepia się szczegółów, więc na nie radziłabym zwrócić uwagę.
unnecessary- Tak, mnie też się wydawało, że jak będą ferie to będę mieć ogólnie więcej czasu, a wychodzi na to, że nawet żadnego zaległego opowiadania jeszcze nie przeczytałam. Wiem, że nie trzeba się bać, ale ze mnie jest taka osoba, co wszystko bierze za mocno do siebie i okropnie to przeżywa, więc łatwo mnie urazić, czasami zbyt łatwo. Każdy mi to powtarza, a ja ciągle trwam twardo przy swoim, wybacz. Raczej nikt i nic tego nie zmieni, taka już jestem. Tak się składa, że również jestem posiadaczkę tej cechy, i u mnie punktuje zdecydowanie jako wada. Wydajesz się być taką starszą wersją mnie, ciekawe. Nie będę Ci tu tego wymieniać, bo do rana bym tego nie spisała, ale najważniejsze, że wiesz, iż mi się ono bardzo, ale to bardzo podoba. Cieszę się, że Ci się podoba. Tak, to naprawdę mały rąbek tajemnicy, jakbym tutaj wszystko wypisała, to większość pewnie by się pogubiła i nie do końca zrozumiała mój zamysł na tą historię. Z tym, akurat nie mam problemu, tego raczej nikt jeszcze nie napisał. A przynajmniej mam taką nadzieję. Bo nawet ja mam wrażenie, że porywam się z motyką na słońce.
Następny- 04.02

9 komentarzy:

  1. AWWWAWAWAWAWWW RANDKA Z BILLEM!!! <3 <3 <3 I TRZYMANIE ZA RĘCE HYHYHYHYHY XDDD Myślałam, że się już nie doczekam :) :) :)
    Tay się zjawia i od razu wiatr się zrywa xd On to ma jakieś paranormalne moce. Ale kocham go i nienawidzę jednocześnie... No cóż, słabość do blondynów robi swoje.
    "Żarówki w latarniach zaczęły złowrogo przygasać." a ja sobię myślę: "To Dumbledore popierdala wygaszaczem!" xD Tak mi się skojarzyło ;)
    I mam nadzieję, że Nicka i Bill będą spali w jednym łóżeczku, przytuleni do siebie <3 Jeśli tak będzie, to z miejsca umrę na zawał, a na wyświetlaczu eletrokardiografu zamiast tych fajnych linii będą się pojawiać serduszka xd
    Weny, komputera, komputera, i komputera ci życzę :******
    (Team Bill! <3)

    OdpowiedzUsuń
  2. I HATE YOU! TO BYŁ TYLKO SEN? MOJE SERCE PĘKŁO :(((((

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest jeszcze dziwniejszy od poprzedniego xD I nie wiem, czy ze mną coś jest nie tak, ale już coraz mniej z tego rozumiem :D Kurde, było tak milusio, gdy oni sobie żyli bez tych dziwnych snów, dziwnych starych przyjaciół i trudnej przeszłości... No nic. Nic nie trwa wiecznie i wszystko kiedyś się pieprzy ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że stwierdzenie, że jestem starszą wersją ciebie jest nieprawdziwe, bo doprawdy nikomu tego nie życzę. Czasem fajnie jest się porwać z motyką na słońce, choćby po to, by się sprawdzić. Ja sama miałam takie wrażenie zaczynając wymyślać Pornografię Uczuć (co prawda w trakcie zmieniłam koncepcję, ale pomińmy).
    Ktoś mi kiedyś napisał, że wszystko, co piszę jest owiane aurą tajemniczości. Wydaje mi się, że to stwierdzenie również pasuje do twojego opowiadania. Wspaniale operujesz tą cechą i dzięki temu wszystko nabiera charakteru. Fabuła jest dużo lepsza niż na początku. Kiedy zaczynałam czytać twojego bloga wydawał się być przeciętny, ale teraz zaczynają wyłaniać się kształty i, co prawda nie wie w jakim podążysz kierunku, zapowiada się całkiem dobrze.
    Ściskam i do przeczytania.
    P.S. Wydaje mi się, że twoja bohaterka ma twoje cechy. Jesteś już którąś osobą z kolei, u której zauważyłam, że pisząc swoje pierwsze opowiadanie wkładają w swoją bohaterkę całą siebie. I ja tak zrobiłam przy Feelings Smother :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co tak krótko?
    Ale dobra, nie ważne. Coraz bardziej mnie zaskakujesz, coraz wiecej rzeczy się dzieje, coraz więcej dowiadujemy się o Nice, lecz to są wiadomosci szczatkowe, po ktorych mamy ochote jedynie na wiecej .. pisz szybciutko newsa :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba pierwszy raz tak krótki rozdział :o

    Z rozdziału na rozdział zaskakujesz mnie coraz bardziej i bardziej ;) Pozytywnie oczywiście !
    pozdrawiam i dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No to tak przeczytałam sobie ten rozdział dzisiaj jeszcze raz i materię się poważnie o ich psychikę. Pomijam fakt,że sam fakt że śni im się ten sam sen jest creepy a to o czym on jest I to że w nim w sumie tylko Bill i Nicka są pocztyalni w pełni już wgl ;-; Co nie zmienia faktu że jeden z moich fav rozdziałów jak do tej pory *_* No weny w następnym rozdziale i wgl wybacz opóźnienie i tak mnie kochasz... a przynajmniej 1/5. XD <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeezuuuu
    Przeraził mnie ten rozdział szczerze o.O
    I Billi taki suotki i nieśmiały przez ten telefon.
    I jak możesz mi to robić?!Myślałam, ze oni coś serio. No wiesz, ten spacer i wgl a tu proszę, sen.
    Muszę sie uspokoić.Za dużo emocji jak na jeden rozdział xD

    OdpowiedzUsuń